Koronawirus i czerwona strefa. W popularnym kurorcie zamarło życie
Władze uzdrowisk Krynica-Zdrój, Muszyna i Piwniczna-Zdrój apelują do Ministerstwa Zdrowia o wyjęcie ich miast spod restrykcji czerwonej strefy. Turyści i kuracjusze masowo odwołują pobyty. Przedsiębiorcom z kurortów grożą olbrzymie straty.
- O tej porze roku nasz deptak powinien tętnić życiem, tymczasem całe miasto jest wyludnione. Szacujemy, że około 70-80 procent turystów i kuracjuszy odwołało zaplanowane pobyty. Dramat - mówi Wirtualnej Polsce Irena Weber-Grelecka, przewodnicząca Rady Miejskiej w Krynicy-Zdroju.
Dodaje, że to skutek wprowadzenia czerwonej strefy, odczytanej przez społeczność i gości jako zagrożenie koronawirusem. Życie uliczne w kurorcie praktycznie zamarło. Przewodnicząca rady zwierza się, że nawet jej córka bała się przyjechać w odwiedziny.
Strefa czerwona obowiązuje na terenie całego powiatu nowosądeckiego, gdzie aktualnie jest 770 aktywnych przypadków zakażeń SARS-Cov-2, a 1041 osób jest w kwarantannie. Skutki są szczególnie dolegliwe dla trzech lokalnych kurortów: Krynicy-Zdrój, Muszyny i Piwnicznej-Zdrój.
Czerwona strefa. Kurort bez turystów nie zarabia
Ze względu na obostrzenia znane wydarzenie polityczno-ekomiczne, czyli Forum Ekonomiczne w Krynicy, zostało przeniesione do Karpacza w woj. dolnośląskim. Na inny termin przeniesiono festiwal biegowy, na który przyjeżdżało nawet 10 tys. uczestników.
- Oznacza to potężne straty dla lokalnego biznesu. W trakcie forum przyjeżdża kilka tysięcy gości i zajęte są wówczas wszystkie miejsca hotelowe w mieście. Odwołane pobyty kuracjuszy z uzdrowisk i turystów to kolejny cios. Budżet Krynicy-Zdroju zasilają opłaty uzdrowiskowe naliczane za dobę pobytu - dodaje Irena Weber-Grelecka.
Skarbnik miasta-kurortu nie oszacował strat. Według wstępnych wyliczeń, jeden tydzień obowiązywania czerwonej strefy może wiązać się z utratą około 100 tys. zł wpływów z opłaty uzdrowiskowej.
Ryszard Czarnecki przerywa milczenie ws. kilometrówek. "Ze spokojem czekam na wyjaśnienie sprawy"
"Po wprowadzeniu czerwonej strefy na Sądecczyźnie mieszkańcy innych regionów masowo odwołują rezerwacje pobytu w podsądeckich uzdrowiskach. Taką strefę turyści jednoznacznie utożsamiają z zagrożeniem dla ich zdrowia i życia. (...) Pozbawia to środków do życia mieszkańców, którzy w zdecydowanej większości utrzymują się z turystyki" - czytamy w liście radnych Krynicy Zdrój do ministra zdrowia oraz minister rozwoju. Proszą o ponowne rozważenie zasadności wprowadzonych restrykcji.
Poprosili polityków o pomoc. Posłanka reaguje
Radni Krynicy-Zdroju uważają, że narzucenie im obostrzeń czerwonej strefy było na wyrost. W gminie jest 68 aktywnych przypadków zakażeń koronawirusa. Chorzy pochodzą z różnych regionów gminy. W gminie Muszyna jest 50 przypadków COVID-19, a w Piwnicznej-Zdrój osiem. Według danych małopolskiego sanepidu najgorsza sytuacja jest w Nowym Sączu i okolicach, gdzie przypadków zakażeń jest ponad 400.
To nie wszystko, samorządowcy z uzdrowisk poprosili o pomoc lokalnych posłów, aby ci spróbowali wpłynąć na Ministerstwo Zdrowia i wydane decyzje. Na ich apele odpowiedziała Urszula Nowogórska, posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego. Właśnie złożyła trzy interpelacje poselskie do Ministra Zdrowia oraz Ministerstwa Rozwoju w sprawie zmian w restrykcjach i wyłączenia gmin uzdrowiskowych z czerwonej strefy.
- Skutki gospodarcze mogą być katastrofalne. Oprócz apeli radnych docierają do mnie sygnały o dramatach właścicieli pensjonatów i kwater. Będę zabiegać o przyznanie przedsiębiorcom rekompensat z powodu utraty dochodów - mówi WP posłanka Urszula Nowogórska.
Odpowiedzi na interpelację jeszcze nie ma. Stanowisko Ministerstwa Zdrowia jest jednak nieugięte. - Obostrzenia obowiązują dla całych powiatów - odparł krótko Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.