Koronawirus. Donald Trump o pandemii: Bóg mnie testuje
Wyborcza rozgrywka w USA nabiera rozpędu. Podczas wiecu w stanie Minnesota Donald Trump pozwolił sobie na osobliwy komentarz. Amerykański prezydent uznał światową pandemię koronawirusa za "test zesłany od Boga".
Podczas wiecu wyborczego Donald Trump uzmysławiał wyborcom, że za jego kadencji osiągnięto "gospodarczy cud", a zwykłym Amerykanom nigdy tak dobrze się nie żyło. - Zbudowaliśmy największą gospodarkę w historii świata i teraz muszę to zrobić ponownie. To Bóg mnie testuje - mówił republikanin w stanie Minnesota, który pozwolił sobie zrelacjonować swoją rozmowę z Najwyższym. Ten miał stwierdzić, że polityk "już raz dokonał cudu".
Prezydent odpowiedział: "Boże, czy wykonałem świetną robotę? Tylko ja mogłem tego dokonać". - Powiedział, że nie powinienem tak mówić - dodał Trump. Według słów prezydenta musi on jeszcze raz odbudować gospodarkę, co wywołało euforię wśród zgromadzonych zwolenników GOP.
Nieco więcej światła na zdarzenie rzuca USA Today. Według jednego z najbardziej poczytnych dzienników za Oceanem, Donald Trump... improwizował podczas swojego wystąpienia. Powodem takiego zachowania miał być prompter, który nie wytrzymywał podmuchów wiatru i zakłócał wyświetlanie przygotowanego wcześniej przemówienia przez kampanijnych doradców.
Od początku wybuchu pandemii w USA Donald Trump jest oskarżany o zbyt późne podjęcie kroków w walce z koronawirusem. W ciągu kilku miesięcy republikanin zasłynął z wielu wypowiedzi - m.in. tej sugerującej picie wybielacza, czy ostatnie sugerujące, że dzieci są "praktycznie odporne" na koronawirusa.
Łączna liczba przypadków zakażenia nowym wirusem od początku pandemii wynosi w Stanach Zjednoczonych blisko 5,5 mln. a ofiar śmiertelnych 170 tys. Bilans gospodarczy jest równie zły - od początku pandemii pracę za Oceanem straciło 22 mln osób.