Koronawirus. Bułgaria. Błyskawiczne decyzje, wysokie kary - Bułgaria patrzy… na Polskę
W Bułgarii szybko reagują na galopującą pandemię koronawirusa. Rząd wcześnie wprowadził szereg obostrzeń, a teraz zdecydował o zamknięciu Sofii. – Nie miał innego wyjścia – mówi WP Patrycja Hoszwa, Polka mieszkająca w stolicy tego kraju.
Patrycja pochodzi spod Tarnowa. Wyjechała do Bułgarii dwa lata temu jako 27-letnia absolwentka filologii bułgarskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim i stosunków międzynarodowych na krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym. Pracuje jako analityk finansowy w amerykańskiej korporacji.
Dawid Góra: Rząd zdecydował o zamknięciu Sofii. Prawo obowiązuje do odwołania. Dlaczego władze zdecydowały się posunąć tak daleko?
Patrycja Hoszwa: Mieszkańcy nie stosowali się do ograniczeń. Obecnie w Bułgarii obchodzi się Święta Wielkanocne [według kalendarza juliańskiego - przyp. red.], a piątek jest wolny od pracy. Dzień wcześniej mieszkańcy Sofii, wyjeżdżając do najbliższych, spowodowali przy granicach miasta potężne korki. Władze uznały, że nie mają wyjścia i trzeba zamknąć miasto.
Nikt nie może opuścić Sofii i do niej wjechać?
Nikt. Oczywiście poza pracownikami medycznymi, policjantami, służbami, które nie mają innej opcji. Wcześniej, aby wyjechać z Sofii teoretycznie trzeba było posiadać adres zameldowania w innym mieście lub mieć zaświadczenie od pracodawcy, że wykonuje się pracę poza stolicą. Obecnie nie ma już nawet takiej możliwości. Ci, którym udało się przed północą wyjechać do rodzin, teraz nie mają możliwości powrotu do odwołania.
W Bułgarii władza nie ma żadnego autorytetu?
To trudne pytanie. Dotychczas większość obywateli respektowała wprowadzone obostrzenia wprowadzone przez bułgarskie władze, ale jak w każdym miejscu na świecie, także i w Bułgarii sporo osób nie stosuje się do narzuconych reguł. Politycy apelowali, aby nie opuszczać miasta na święta, a i tak zrobiły się korki. Wcześniej prosiły, aby nie iść do cerkwi w niedzielę palmową, ale też nie przyniosło to rezultatu.
Czyli w Bułgarii teoretycznie można chodzić na nabożeństwa?
Tak. Przyznam, że nie wiem z czego to wynika. Może relacje kościół-państwo są nieco inne niż w Polsce i władze uznały, że nie mogą zamknąć cerkwi. Mimo tego w kilku miejscach transmitowano nabożeństwa on-line. Wtedy światło dzienne ujrzała jedna kuriozalna sprawa. Otóż, na jednym z nabożeństw komunię podawano na specjalnej łyżce, a podczas relacji on-line było widać, że łyżka nie jest nawet przecierana, a wierni otrzymywali opłatek z ust do ust. Nic dziwnego, że odnotowano spory wzrost zachorowań. Warto też zaznaczyć, że centrum życia stanowi tutaj Sofia. Dla młodych osób liczy się tylko stolica, reszta kraju nie daje takich możliwości. Dlatego też rozprzestrzenianie wirusa zaczyna się od centrum państwa.
Jakie obostrzenia wprowadzono w Bułgarii?
Podobne, jak w większości krajów europejskich. W Bułgarii pomyślano o tym jednak znacznie wcześniej niż np. w Polsce. Stan nadzwyczajny wprowadzono już miesiąc temu. Teraz przedłużono go do 13 maja. Wszyscy, którzy mogą, pracują z domu. Zamknięte są restauracje, zakłady fryzjerskie, miejsca rozrywki itd. W sklepach może przebywać jednocześnie określona liczba osób. Ustanowiono też godziny zakupów dla seniorów. W Bułgarii obowiązują od 8.30 do 10.30. Wejścia do parków są otaśmowane, policja pieczołowicie sprawdza, jak mieszkańcy stosują się do zasad. Za złamanie kwarantanny są olbrzymie kary, ale za samo chodzenie po mieście bez konieczności, kary są nieco niższe niż w Polsce.
Jaki jest poziom służby zdrowia w Bułgarii?
Nie jest źle. Wbrew temu, co sądzą niektórzy w naszym kraju, są niezłe szpitale, sprzęt, medycy itd. Choć, jak w wielu innych krajach, jest jeszcze sporo do zrobienia w kwestii służby zdrowia. Jednak nie jest tak, że Bułgarzy nie mają środków do walki z wirusem. Są zarówno specjaliści, jak i stosunkowo nowoczesny sprzęt. A dzięki wcześnie wprowadzonym restrykcjom, obecnie liczna zakażonych nie przekroczyła nawet 900 osób.
Inna sprawa, ile osób poddano testom.
To prawda, ale kiedy ktoś zgłasza się z oczywistymi objawami lub gorszym stanem zdrowia, który mógłby wskazywać na zakażenie, bądź też miał kontakt z osobą zakażoną, raczej nie napotyka na problemy - prędzej czy później jest poddany testowi. Są nawet plany na wprowadzenie masowych testów, choć oczywiście trudno przewidzieć, czy to się uda.
Sofia nie jest pierwszym miastem w Bułgarii, które zamknięto.
Chodzi ci o Bansko - jeden z bułgarskich zimowych kurortów. Mówi się, że tam wirusa przywieźli angielscy turyści, którzy wtedy jeszcze zdołali wydostać się z Wielkiej Brytanii i wg doniesień mieli tam kontakt z osobą zarażoną. Całą rodzinę i wszystkich, którzy mieli z nimi kontakt poddano kwarantannie i przeprowadzono testy. Ostatecznie zdecydowano o zamknięciu miasta na dwa tygodnie. Po zakończonej kwarantannie turystów przetransportowano na lotnisko.
Czujesz się bezpiecznie w Bułgarii?
Tak, nie mam żadnych obaw. Oczywiście zachowuję się racjonalnie. Na zakupy wychodzę raz na tydzień, a potem natychmiast zrzucam ubranie i wchodzę pod prysznic. Popadam zresztą w małą paranoję na tym punkcie, ale jeśli to ma mnie uchronić przed chorobą to warto. Ogólnie rzecz biorąc, w Bułgarii naprawdę szybko reaguje się na jakiekolwiek zagrożenia. Wydaje się, że władza stara się kontrolować sytuację na bieżąco. Sprawdzane są targowiska, fabryki oraz miejsca, gdzie potencjalnie można spodziewać się dużego skupiska ludzi. W telewizji nieustannie pokazuje się przedstawicieli władzy państwowej, którzy osobiście kontrolują różne miejsca.
To nie propaganda? W iście wschodnim stylu zresztą.
Oczywiście, że propaganda! Chcę tylko zaznaczyć, jak przykłada się tutaj wagę do poczucia bezpieczeństwa. Kiedy wybuchła afera, że na jednym z placów targowych nie przestrzegano narzuconych reguł, w ciągu trzech dni zamknięto wszystkie bazary w Bułgarii. Towar, którego kramarzom nie udało się sprzedać, wykupiło państwo. Przeznaczyło go na cele charytatywne. Przynajmniej taki poszedł przekaz medialny.
W bułgarskich mediach mówi się o sytuacji w Polsce?
Oczywiście przedstawia się sytuację w innych krajach. Wspomina się też o Polsce, ale raczej w kontekście decyzji wprowadzanych dla ratowania przedsiębiorców. Dla Bułgarów Polska od lat jest przykładem na to, jak można wyjść z totalnego dołka ekonomicznego, w którym byliśmy w czasach komunizmu. Patrzą na nas z zazdrością. Życzyłabym sobie i wszystkim Polakom, aby tak pozostało.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.