Koronawirus. Amerykański wywiad: Chiny zaniżyły dane dotyczące zakażeń SARS-CoV-2
- Chiny zataiły rozmiary epidemii koronawirusa w swoim kraju. Zaniżono zarówno liczbę zachorowań, jak i zgonów - stwierdza amerykański wywiad w tajnym raporcie dla Białego Domu. To już kolejna wymiana "politycznych ciosów" między Waszyngtonem a Pekinem.
Do 3 osób, które miały zapoznać się z tajnym dokumentem, dotarła redakcja Bloomberga. Wszyscy urzędnicy odmówili przekazania szczegółowych informacji w sprawie ustaleń wywiadu. Wiadomo jedynie, że Amerykanie uważają, że przedstawione przed Chiny dane są niekompletne: liczby dotyczące zakażeń i ofiar mają być fałszywe. Dokument miał zostać dostarczony na Pennsylvania Avenue 1600 w zeszłym tygodniu.
Oficjalne dane ChRL mówią o 82 tys. przypadków zakażeń koronawirusem oraz 3300 zgonów. Problemów z wiarygodnością Pekinu jest kilka: Chiny zmieniały wielokrotnie system zliczania przypadków SARS-CoV-2. Jak wskazuje Bloomberg tygodniami wykluczano osoby, które nie miały objawów (w tym tygodniu Chiny przyznały, że takich przypadków było ponad 1,5 tys. - red.). Dodatkowo - według światowych mediów - całe rzędy urn składane na terenach domów pogrzebowych w prowincji Hubei mają być dowodem, że Pekin zaniżył liczbę ofiar.
Oliwy do ognia dolał amerykański prezydent. Donald Trump wielokrotnie nazywał koronawirusa "chińskim wirusem". Republikanin stwierdził też, że jego wypowiedź nie jest "rasistowska", a Pekin miał czas, aby zapobiec pandemii. - Byłoby znacznie lepiej, gdybyśmy wiedzieli o zagrożeniu kilka miesięcy wcześniej - dodawał.
W reakcji na jego słowa Chiny oskarżyły USA o pandemię oraz to, że "pacjent zero" pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Sam Donald Trump zmienił swoją retorykę. Niecałe dwa miesiące wcześniej Republikanin chwalił reakcję Chin na koronawirusa. Mówił, że ten kraj ciężko pracuje, by powstrzymać wirusa i napisał na Twitterze, że Stany Zjednoczone doceniają ich wysiłki oraz przejrzystość tej sprawie.
Tymczasem za Oceanem podano najnowsze dane. Odnotowano już ponad 4 tys. zgonów z powodu koronawirusa, a ogólna liczba ofiar śmiertelnych w USA zwiększyła się o najnowszy tysiąc w nieco ponad dobę. Blisko połowa zgonów w USA przypada na stan Nowy Jork. Władze w swoich scenariuszach na pandemię wyliczyły, że z powodu koronawirusa w Stanach Zjednoczonych życie może stracić od 100 tys. do 240 tys. obywateli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl