Koreańscy żołnierze w Rosji. Kreml zabiera głos
Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Kremla, skomentował doniesienia o przerzuceniu żołnierzy z Korei Północnej do Rosji. Ci mieliby następnie trafić na front w Ukrainie. - Jest wiele sprzecznych informacji, prawdopodobnie tak należy to traktować - stwierdził.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
- Widzimy wiele rozbieżnych informacji. Korea Południowa mówi jedno, potem Pentagon twierdzi, że nie ma potwierdzenia takich stwierdzeń. Jest wiele sprzecznych informacji, prawdopodobnie tak należy to traktować - stwierdził w poniedziałek Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina w odniesieniu do pojawiających się doniesień o zaangażowaniu się sił z Korei Północnej w wojnę w Ukrainie.
Pieskow odniósł się także do zacieśniającej się współpracy między krajami. Według niego Rosja ma "suwerenne prawo" do rozwijania stosunków we wszystkich dziedzinach. - Nie powinno to nikogo niepokoić, ponieważ ta współpraca nie jest skierowana przeciwko krajom trzecim. Będziemy tę współpracę nadal rozwijać - powiedział rzecznik Kremla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koreańczycy z Północy trafią na front
Jako pierwsze o pojawieniu się północnokoreańskich żołnierzy w Rosji informowały w zeszłym tygodniu ukraińskie media, które powoływały się przy tym na dane wywiadowcze ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR.
Południowokoreańskie służby wywiadowcze potwierdziły te informacje 18 października. Służby Seulu ustaliły, że Pjongjang wysłał na początku miesiąca około 1,5 tys. żołnierzy na rosyjski Daleki Wschód. Po przeszkoleniu wojskowi mają trafić na front w Ukrainie. Według władz w Seulu Korea Północna jest gotowa wysłać do 12 tys. żołnierzy.
Sekretarz obrony USA Lloyd Austin, który w poniedziałek przybył do Kijowa, powiedział w sobotę, że nie może natomiast potwierdzić pojawiających się doniesień.