Korea Północna ogłosiła "stan wojny" z Koreą Południową
Korea Północna ogłosiła, że wchodzi w "stan wojny" z Koreą Południową. O decyzji komunistycznych władz w Phenianie poinformowała w sobotę północnokoreańska agencja KCNA.
30.03.2013 | aktual.: 30.03.2013 13:47
Zgodnie ze "wspólną decyzją rządu, rządzącej Partii Pracy Korei oraz innych organizacji", "wszystkie kwestie między oboma krajami mają być traktowane zgodnie z 'protokołem wojennym'". Armia, jak głosi komunikat agencji KCNA, czeka na kolejne rozkazy przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una.
Władze w Phenianie ostrzegły, że każda prowokacja w pobliżu lądowej i morskiej granicy między państwami koreańskimi doprowadzi do "konfliktu na szeroką skalę i wojny jądrowej". Ponownie zagroziły atakami na cele na kontynentalnym terytorium USA oraz na Hawajach i wyspie Guam, a także na amerykańskie bazy wojskowe w Korei Południowej.
Stany Zjednoczone natychmiast wydały oświadczenie, w którym poinformowały, że poważnie traktują nowe groźby. - Otrzymaliśmy informacje o kolejnej niekonstruktywnej deklaracji Korei Północnej. Traktujemy te groźby poważnie i pozostajemy w ścisłym kontakcie z naszym południowokoreańskim sojusznikiem - zaznaczyła rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu Caitlin Hayden.
Z kolei południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia narodowego oceniło, że "w istocie nie jest to żadna nowa groźba, a jedynie kolejna z serii gróźb i prowokacji". Resort obrony Korei Płd. podał, że w pobliżu granicy nie zaobserwowano żadnego nadzwyczajnego ruchu wojsk.
Zachodnie agencje przypominają, że formalnie oba państwa koreańskie znajdują się w stanie wojny od 60 lat, gdyż po zakończenia konfliktu zbrojnego na Półwyspie Koreańskim w 1953 roku nie zawarły układu pokojowego. Ogłoszenie w sobotę "stanu wojny" z Koreą Południową oznacza jednak przejście Phenianu do kolejnej fazy eskalacji napięcia.
W nocy z czwartku na piątek Kim Dzong Un postawił siły zbrojne w stan alertu i ogłosił gotowość wojsk rakietowych do ataku na Koreę Południową i Stany Zjednoczone. Była to reakcja Phenianu na przelot nad Półwyspem Koreańskim dwóch amerykańskich bombowców strategicznych B-2.
Wcześniej, bo 11 marca, Phenian na znak protestu przeciwko ćwiczeniom wojskowym USA i Korei Południowej oraz rozszerzeniu sankcji ONZ ogłosił, że nie będzie więcej uznawał kończącego wojnę koreańską rozejmu z 1953 roku ani wszystkich pozostałych porozumień odprężeniowych z Seulem.
Analitycy cytowani przez agencję AP uważają, że konflikt na szeroką skalę jest bardzo nieprawdopodobny, a groźby Phenianu są obliczone na wciągnięcie Waszyngtonu do rozmów, które mogą zaowocować jakąś formą pomocy dla Korei Płn. i jeszcze umocnić pozycję Kim Dzong Una w kraju.
"Bez wahania zamkniemy kompleks przemysłowy"
Korea Północna zagroziła zamknięciem prowadzonej wspólnie z Koreą Południową specjalnej strefy przemysłowej, na terytorium północnokoreańskim, w odpowiedzi na "obelgi" formułowane przez Seul.
Rzecznik północnokoreańskiej komórki kontrolującej nadgraniczny kompleks przemysłowy Kaesong ostrzegł, że zostanie on zamknięty, jeśli Korea Południowa w dalszym ciągu będzie uderzać w godność sąsiada z Północy.
"Bez wahania zamkniemy kompleks przemysłowy, jeśli Korea Południowa będzie próbowała, choćby w najlżejszy sposób, naruszyć naszą godność" - głosi oświadczenie przekazane przez agencję KCNA. Jak podkreślono, wszystko zależy teraz od postępowania strony południowokoreańskiej.
Phenian ostro odpowiadał na opinie południowokoreańskich mediów, według których obiekt jest otwarty tylko dlatego, że zubożały kraj widzi w tym źródło korzyści.
Kilka dni wcześniej władze Korei Północnej poinformowały, że zamknęły gorącą linię telefoniczną z Koreą Południową, za pośrednictwem której koordynowano dojazdy południowokoreańskich pracowników do i ze strefy. Mimo to w sobotę strefa przemysłowa działała normalnie.
Zdaniem wielu mieszkańców Południa fakt, iż Phenian nie zamyka samego kompleksu świadczy o tym, że nie chce zaryzykować realnego aktu agresji i utraty lukratywnego źródła obcej waluty.
Zamknięcie obiektu oznaczałoby dalsze zaostrzenie sytuacji, nie tylko symboliczne (projekt jest uważany za jeden z ostatnich symboli odprężenia w relacjach między obiema Koreami z lat 1998-2008), ale także praktycznym; w kompleksie uwięzionych zostałyby setki południowokoreańskich pracowników i menedżerów 123 firm mających tam swoje fabryki - pisze agencja Reutera.
Kompleks przemysłowy Kaesong to połączenie taniej siły roboczej z Korei Płn. z południowokoreańskim kapitałem i technologiami. W 2012 roku w kompleksie wyprodukowano towary wartości 470 milionów dolarów.
W sobotę północnokoreańska agencja KCNA poinformowała, że władze w Phenianie ogłosiły "stan wojny" z Koreą Południową. Jest to kolejny etap eskalacji napięcia po lutowej próbie nuklearnej Korei Północnej. Jeszcze przed tą próbą, na początku lutego, Phenian także groził wycofaniem się ze współpracy z Seulem w strefie Kaesong.