Korea Płn. testuje rakietę i rzuca wyzwanie Trumpowi
Korea Północna znowu straszy i irytuje. Pjongjang ogłosił sukces próby nowej rakiety średniego zasięgu. Na razie reżim Kimów nie może zbudować pocisku uzbrojonego w głowicę nuklearną i zdolnego razić dowolne cele w USA i w Europie, ale zdaniem ekspertów jest to tylko kwestia czasu. Komunistyczny reżim zdobywa kolejne technologie i rzuca wyzwanie światu, a przede wszystkim nowemu gospodarzowi Białego Domu.
Według władz KRLD rakieta Pukguksong-2 ma zasięg 500 km i silnik na paliwo stałe. Nie jest to jeszcze międzykontynentalny pocisk balistyczny, o którym marzy Kim Dzong Un, ale udany test pokazuje, że Pjongjang zmierza w tym kierunku. Jak zwykle sukces przypisywany jest kierownictwu i osobistym przymiotom Najwyższego Przywódcy, dla którego nowa rakieta świadczy o „potędze kraju”.
Oskar Pietrewicz z Centrum Studiów Polska-Azja powiedział Wirtualnej Polsce, że dokładny stan programu rakietowego owiany jest tajemnicą, ale KRLD czyni wyraźne postępy. Świadczy o tym sam fakt, że po serii nieudanych prób nadszedł wreszcie wyczekiwany sukces. Oczywiście nie ma mowy o uzbrojeniu pocisku w głowicę nuklearną. Nie udało się jeszcze stworzyć ładunku na tyle małego, aby można było umieścić go na rakiecie, ale zdaniem eksperta w tej dziedzinie Korea Północna także idzie do przodu.
Wiadomość od Kima dla Trumpa
Perspektywa komunistycznego reżimu uzbrojonego w pociski balistyczne z głowicami jądrowymi jest na tyle realna i groźna, aby poważnie potraktowali ją twórcy amerykańskiego programu antyrakietowego. Taka broń mogłaby zniszczyć dowolny cel w USA i w Europie. Dlatego, według prezydenta Donalda Trumpa, amerykańska tarcza antyrakietowa ma zapobiegać zagrożeniu ze strony Iranu i właśnie Korei Północnej. Tymczasem sama próba rakiety Pukguksong-2 podważa wiarygodność nowego, amerykańskiego prezydenta, który w styczniu na Twitterze zapowiadał, że KRLD po prostu nie zbuduje broni zdolnej osiągnąć cele w USA.
- To jest pierwsza realna próba siły woli Trumpa. Jest tym ważniejsza, że zbiegła się z wizytą premiera Japonii w USA – uważa Pietrewicz. – Test rakiety miał także utrudnić porozumienie amerykańsko – chińskie. W ostatnich dniach Trump zmiękczył nieco swoje stanowisko w stosunku do Pekinu. Zdaniem eksperta KRLD pokazała, że jest graczem, z którym należy się liczyć w regionalnej rozgrywce.
Agresywne działania Pjongjangu to także podbijanie stawki na potrzeby przyszłych negocjacji. KRLD obłożona jest potężnymi sankcjami gospodarczymi, które uniemożliwiają nawet eksport gigantycznych pomników do Afryki. Monumenty sławiące czyny afrykańskich satrapów i rewolucjonistów do niedawna stanowiły ważne źródło dochodu zubożałego państwa.
Kryzysy militarne i groźba konfliktu na Półwyspie Koreańskim nie raz w przeszłości skłaniały mocarstwa do ustępstw. Świat zastanawiał się, czy już nadszedł moment ponownego wybuchu konfliktu zamrożonego ponad pół wieku temu, a następnie oddychał z ulgą, gdy okazywało się, że można zapobiec rzezi wysyłając kolejne transportu ryżu dla głodujących obywateli państwa Kimów. Od jakiegoś czasu widać jednak, że wyczerpuje się nawet cierpliwość Chin, czyli głównego patrona komunistycznego reżimu.
Broń i technologie w dobrej cenie
Technologie wojskowe, w tym nowe rakiety, to ważny towar eksportowy dla Pjongjangu, który nauczył się omijać sankcje. Na świecie nie brakuje rządów gotowych płacić za dostawy broni albo przynajmniej za dostęp do technologii w przystępnej cenie. Irański program rakietowy nie byłby tak zaawansowany, gdyby nie pomoc Koreańczyków.
To samo dotyczy technologii nuklearnych. Dziesięć lat temu Izraelczycy przeprowadzili Operację Bustan w Syrii. Celem nalotu był reaktor atomowy budowany przez KRLD na zamówienie prezydenta Assada. Koreańczycy pojawili się też podczas wojny domowej w Syrii, gdzie szkolili reżimowych artylerzystów.
Wyraźnie widać, że nikt na świecie nie ma pomysłu na to, co zrobić z Koreą Północną. Południe oficjalnie zainteresowane jest zjednoczeniem i ma nawet odpowiednie ministerstwo, ale to jedynie pozory. Reżim Kimów umiejętnie rozgrywa różnice interesów mocarstw i szantażuje świat groźbą wojny. Z roku na rok sytuacja staje się jednak coraz groźniejsza i zbliża się moment, gdy Pjongjang będzie mógł ogłosić, że posiada broń, którą realnie zagrozi reszcie świata.