Korea Płn.: setki zabitych i rannych w katastrofie kolejowej
54 zabitych i 1249 rannych to oficjalny bilans czwartkowej katastrofy kolejowej w Korei Północnej przy granicy z Chinami. Całkowitemu zniszczeniu uległo 1850 mieszkań, częściowemu 6350. 12 budynków zostało zrównanych z ziemią - poinformował Czerwony Krzyż. Według irlandzkiego pracownika organizacji humanitarnej, powołującego się na północnokoreńskie władze, ofiar smiertelnych jest jednak aż 150.
Wszystko przez materiały wybuchowe
Katastrofa została spowodowana przez pociąg przewożący materiały wybuchowe, prawdopodobnie dla górnictwa - poinformował rzecznik Czerwonego Krzyża w Pekinie John Sparrow po rozmowie z przedstawicielami tej organizacji w Korei Północnej.
Północnokoreański Czerwony Krzyż wysłał swoją ekipę na miejsce katastrofy kolejowej w Ryongchon, by wraz z miejscowymi władzami ocenić rozmiar szkód. "Mamy w tej okolicy komórkę Czerwonego Krzyża. Pracują teraz z miejscowymi władzami, by spróbować ocenić, jak wygląda sytuacja i co się wydarzyło" - potwierdziła Serah Muiah, dyrektor przedstawicielstwa Międzynarodowej Federacji Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca w Korei Północnej.
Poprosili o ocenę
Wcześniej John Sparrow powiedział, że to władze w Phenianie zwróciły się do północnokoreańskiego przedstawicielstwa organizacji o dokonanie oceny na miejscu katastrofy. "Na podstawie tej oceny zaczniemy szybko działać" - zapewnił Sparrow.
Sparrow powiedział, że władze Korei Północnej nie przekazały Czerwonemu Krzyżowi żadnych informacji na temat bilansu ofiar. "Dostaliśmy wiadomość: pojedźcie tam i oceńcie. I tyle. Nie dostaliśmy żadnych danych" - wyjaśnił Sparrow.
Zadeklarowali pomoc
Pomoc zaofiarowały też inne organizacje, mające przedstawicielstwa w Korei Północnej. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zadeklarowała gotowość dostarczenia środków medycznych. Korea Północna zgodziła się przyjąć pomoc ONZ. Na miejsce wypadku pojedzie misja reprezentująca różne agendy ONZ-owskie - podał rzecznik Światowego Programu Żywnościowego (WFP).
John Sparrow wyraził przekonanie, że północnokoreańska służba zdrowia nie da sobie rady, jeśli prawdziwe okażą się informacje o kilku tysiącach ofiar. Nawet w normalnych warunkach boryka się ona z wielkimi trudnościami, w szpitalach brakuje leków i środków opatrunkowych.
Tymczasem Czerwony Krzyż ma swoją placówkę i magazyn w odległości 20 km od miejsca wypadku. WHO i inne organizacje pomocowe też mają różne zapasy na terenie Korei Północnej. Zastanawiają się więc nad możliwością skierowania do Ryngchong dostaw przeznaczonych pierwotnie dla innych odbiorców i regionów.