Kopacz: problem uchodźców to nie jest tylko problem rządu, to test na przyzwoitość
Problem uchodźców to nie jest tylko problem rządu, to test na przyzwoitość - powiedziała premier Ewa Kopacz, która wzięła udział w XXV Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdroju. Nie chciała powiedzieć, ilu uchodźców Polska będzie w stanie przyjąć. - Po to spędziłam ostatnie tygodnie z moimi przedstawicielami z MSW i wszystkimi instytucjami odpowiedzialnymi za politykę migracyjną w Polsce, aby sprawdzić realne możliwości - tłumaczyła dziennikarzom.
Mówiąc o uchodźcach podkreślała, że problem ten "nie dotyczy tylko i wyłącznie rządu". - To nie jest problem, który Europa rozwiąże w ciągu najbliższym tygodni, czy miesięcy. Naiwny jest ten, który twierdzi, że jest to problem tylko tych, którzy dzisiaj podejmują decyzję o ilości przyjętych imigrantów do swojego kraju - powiedziała Kopacz.
Nawiązała do słów kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło, która dzień wcześniej w Krynicy mówiła, że to Kopacz bierze obecnie odpowiedzialność za to, co dzieje się w Polsce, również za sprawy uchodźców.
Zdaniem premier kwestia imigrantów "to jest test na przyzwoitość". - Dzisiaj powtarzam moim kolegom, którzy mówią "to nie jest nasza sprawa", mówię im: "to jest właśnie test na przyzwoitość" - podkreśliła szefowa rządu. Dodała, że kwestia imigrantów to problem całej Europy i solidarności Europy. - Przyjęcie tych, którzy uciekają ze swojego kraju w obronie własnego życia, jest naszych obowiązkiem - zaznaczyła.
- Możemy wybrać dwie drogi, możemy powiedzieć "nam nic do tego, niech sobie Europa z tym radzi", tylko pytam, co powiemy naszym obywatelom wtedy, kiedy zmieni się sytuacja za naszą wschodnią granicą i to my będziemy potrzebowali pomocy, bo uchodźców, którzy będą przybywać zza naszej wschodniej granicy będą setki tysięcy. Co wtedy? - pytała premier.
- Korzystaliśmy, i to bardzo mocno, z solidarności naszych kolegów, partnerów z Europy, wtedy, kiedy mieliśmy swoich uchodźców, dzisiaj nie możemy o tym zapomnieć, nie możemy być nieczuli na to nieszczęście, które każdego dnia pokazują media - powiedziała szefowa rządu.
"Europa nie może od nas żądać rzeczy nierealnych"
- Pamiętajmy, że tak jak my nie oczekujemy od naszych partnerów w Europie rzeczy niemożliwych, tak również oni nie mogą żądać od nas rzeczy, które nie są realne. Nasza solidarność musi być odpowiedzialna. Nasza solidarność musi mieć odzwierciedlenie w naszych możliwościach, nie tylko finansowych, logistycznych, ale również emocjonalnych - zaznaczyła.
Jak mówiła, "od nas wszystkich zależy, jak przyjmiemy tych ludzi w Polsce". Kopacz podziękowała przedstawicielom polskiego Kościoła za postawę wobec uchodźców.
- Wiem, że każdy, kto mieszka na polskiej ziemi, ma prawo obawiać się, (...) mieć w sobie lęk, bo do tej pory nie mamy żadnych, tak masywnych doświadczeń w przyjmowaniu imigrantów. Ale dzisiaj ze spokojem, z ufnością, z wiarą w to, że polski rząd zobowiązany jest przede wszystkim do solidarności z własnymi obywatelami, możecie czuć się bezpieczni i spokojni - podkreśliła.
"'Kwotowanie' jest obraźliwe"
Premier krytykowała polityków, którzy mówiąc o uchodźcach, zwracają uwagę tylko na liczbę osób, którą Polska jest w stanie przyjąć. - Tylko i wyłącznie dzielenie kwot, jest już obraźliwe - oceniła.
Szefowa rządu zauważyła, że nie można traktować instrumentalnie uchodźców, którzy - jak podkreśliła - "przybywają tu w nadziei, że będą mieli lepsze jutro, że mają szanse na normalne życie" - Dlatego odwołuję się do wszystkich moich kolegów - polityków, aby nie używali tego określenia (kwotowanie - przyp. red.) - dodała.
Zastrzegła, że "Polski nie stać dzisiaj na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych". - Chcemy przyjmować uchodźców, tych, którzy rzeczywiście nie mogą w swoim kraju czuć się bezpieczni - podkreśliła szefowa rządu.
"Polski rząd postawił warunki"
W późniejszej rozmowie z dziennikarzami mówiła, że polski rząd postawił warunki, które muszą odpowiadać kompleksowej polityce UE w kwestii uchodźców. - Samo rozdzielanie tylko tych ludzi na poszczególne kraje nie rozwiąże problemu, jest tylko i wyłączenie zachętą do przybywania - tłumaczyła.
Według niej Europie potrzebny jest całościowy plan, obejmujący uszczelnienie granic, bardzo dobrą i konkretną politykę powrotową oraz możliwość weryfikacji, kto jest uchodźcą, a kto emigrantem ekonomicznym.
Premier opowiedziała się też za skierowaniem bezpośredniej pomocy do obozów znajdujących się w krajach, z których przybywają uchodźcy. - To jest wielokierunkowe działanie i dopiero wtedy będziemy mogli mówić, że jest to przynajmniej namiastka rozwiązania tego problemu - oceniła.
Nie chciała powiedzieć, ilu uchodźców Polska będzie w stanie przyjąć. - Po to spędziłam ostatnie tygodnie z moimi przedstawicielami z MSW i wszystkimi instytucjami odpowiedzialnymi za politykę migracyjną w Polsce, aby sprawdzić realne możliwości - tłumaczyła.
Podkreśliła, że z powodu niestabilnej sytuacji na Ukrainie nasz kraj nie może wykorzystać teraz wszystkich swoich możliwości dotyczących przyjęć obcokrajowców, bo musimy być przygotowani na wszelkie warianty, w tym napływ nowych uchodźców ze wschodu. Jak mówiła Kopacz tylko w ciągu ostatniego pół roku wydano pół miliona wiz dla Ukraińców, a milion obywateli tego kraju pracuje w Polsce.
- Ta decyzja będzie odpowiedzialna, będę kładła na stół wszelkie argumenty, mówiąc o koncepcji, jakiej będziemy się domagać - czyli takiej kompleksowej koncepcji walki z tym kryzysem - zakończyła.
W środę szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował do państw UE o przejęcie 160 tysięcy uchodźców od Grecji, Włoch i Węgier, by złagodzić kryzys migracyjny. Wiadomo już, że KE chce, by uchodźców rozdzielono na podstawie ustalonych z góry kwot, przypisanych do poszczególnych państw unijnych. Na Polskę miałoby przypaść ok. 12 tys. uchodźców - najwięcej po Niemczech, Francji i Hiszpanii. Polska, a także pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej (Węgry, Czechy, Słowacja) odrzucają jednak takie wiążące liczby.