Kopacz nie miała odwagi przeprosić chorych
Kilkusetmetrowe kolejki do aptek, lekarze w ramach strajku wypełniający recepty tak, że leki są droższe, znikające z listy popularne lekarstwa, ceny innych nawet kilkaset razy droższe... Oto obraz chaosu i bajzlu po wejściu w życie ustawy refundacyjnej autorstwa byłej minister zdrowia Ewy Kopacz (56 l.)
12.01.2012 06:44
I nawet, gdy premier Donald Tusk (55 l.) już przyznał, że ustawa miała „mankamenty” i je naprawia, obecna marszałek Sejmu nie czuje obowiązku przeproszenia pacjentów za horror, jaki przeżywają. Z przyklejonym do twarzy uśmiechem wszelkie pretensje poleca kierować do swego następcy – Bartosza Arłukowicza (41 l.).
– Poza likwidacją NFZ zrobiliśmy wszystko, co obiecaliśmy i dużo więcej. Chciałabym, aby politycy spełniali obietnice tak, jak ja – tak chwaliła się jeszcze minister Ewy Kopacz, gdy oddawała resort w ręce Arłukowicza. Według niej, ustawa refundacyjna została przygotowana świetnie. Teraz, już jako pani marszałek sejmu, bałaganu wywołanego jej wprowadzeniem w życie zdaje się nie zauważać. – Ja jestem dumna, że ta ustawa powstała wtedy, gdy byłam ministrem zdrowia. Gdybym miała kiedykolwiek wrócić i cofnąć czas, zrobiłabym dokładnie to samo – mówiła jeszcze pod koniec grudnia.
A potem nagle zamilkła na długie tygodnie. Gdy tylko po 1 stycznia zaczął się chaos, Ewa Kopacz zrejterowała, postanawiając najwyraźniej własnymi błędami obwinić następcę.
Wielu pacjentów nadal nie może wykupić leków z należną im refundacją, lekarze kontynuują protest wystawiając recepty z pieczątką "refundacja do decyzji NFZ", co naraża pacjentów na dodatkowe koszty. Nawet premier Donald Tusk przyznał wczoraj, że niektóre zapisy ustawy były "na wyrost", a sytuacja dopiero będzie zmierzać do szczęśliwego finału, jakim jest bezpieczeństwo pacjenta.
Marszałek Kopacz nie zamierza jednak brać na siebie odpowiedzialności za ten chaos. – Jak państwo pamiętacie, gdy byłam ministrem spotykałam się z państwem i odpowiadałam na trudne pytania. Dzisiaj ministrem jest Bartosz Arłukowicz i z pewnością odpowie państwu na wszystkie pytania – unikała konkretnych pytań podczas wczorajszej konferencji prasowej w Sejmie. Musiała się spotkać z dziennikarzami, bo taki jest zwyczaj – marszałek odpowiada na pytania dziennikarzy tuż przed początkiem kolejnego posiedzenia.
Słowo "przepraszam" również nie przeszło jej przez gardło. Pytana przez nas – już na korytarzu – czy pacjentom nie należą się od niej przeprosiny, uśmiechnęła się tylko, rzuciła "dziękuję" i szybko oddaliła się w obstawie ochrony.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Pawlak kupił turbofotel za 6000 zł