Kontrowersyjny projekt skierowany do sejmowej komisji. Opozycja przegrała jednym głosem
W czwartek w Sejmie głosowano ws. projektu ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii. Wniosek o odrzucenie go w pierwszym czytaniu nie uzyskał wymaganej większości, przez co projekt będzie dalej procedowany. Aby go zablokować, opozycji zabrakło jednego głosu. W głosowaniu nie wzięło udziału m.in. 8 posłów Koalicji Obywatelskiej.
W czwartkowym głosowaniu dotyczącym wniosku o odrzucenie projektu ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii w pierwszym czytaniu uczestniczyło 433 posłów. Za było - 204, przeciw - 205, 24 wstrzymało się od głosu. Wniosek nie uzyskał wymaganej większości i trafił do Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej.
W głosowaniu nie wzięło udziału 8 posłów Koalicji Obywatelskiej. Zgodnie z wykazem dostępnym na stronie Sejmu głosu nie oddała m.in. Iwona Hartwich. Polityk oświadczyła już, że doszło do awarii systemu.
"Uprzejmie informuję, że uczestniczyłam w tym głosowaniu. System nie zadziałał. Wystosowałam do Pani marszałek Witek odpowiednie pismo w tej sprawie" - napisała posłanka KO na Twitterze.
Wyniki głosowania i porażkę opozycji skomentował też poseł Lewicy Maciej Gdula. "Jednego głosu zabrakło, żeby zablokować szkodliwą ustawę o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii, czyli pieniądze na tradycjonalistyczną propagandę. Niestety stało się tak ze względu na absencję na opozycji" - stwierdził polityk.
Posłów opozycji skrytykowali również działacze Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Polski Instytut Rodziny i Demografii. "Narzędzie do kontroli życia Polek i Polaków"
Pomysłodawcy projektu o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii tłumaczą, że osiągnięcie celów demograficznych jest możliwe tylko dzięki rzetelnym i wszechstronnym badaniom naukowym. W ich ocenie należy monitorować trendy demograficzne oraz wypracowywać stosowne rekomendacje, aby przeciwdziałać występowaniu negatywnych zjawisk w tej dziedzinie.
Za cele te ma odpowiadać specjalnie powołana do tego osoba prawna. Prezes Instytutu ma uczestniczyć m.in. w postępowaniach i wnioskowaniach dotyczących inicjatyw ustawodawczych.
- To nie jest projekt, który ma chronić polskie rodziny i mówić o polskich rodzinach. To jest projekt, który za 30 mln zł ma promować wybrany przez wnioskodawców konserwatywny, katolicki model rodziny i świata - powiedziała w środę w Sejmie Monika Rosa z KO. Wskazała, że Instytut "będzie kolejnym narzędziem do kontroli życia Polek i Polaków".
Opozycja zwracała też uwagę, że prezes PIRiD będzie powoływany na 7 lat. - Otrzymuje kompetencje innych instytucji, jak GUS, polityka społeczna, nawet prokuratura - mówiła Wanda Nowicka w imieniu klubu Lewicy.
Przeczytaj również: Żona posła PiS zmarła na COVID-19. "Szczepionki były mało przekonujące"
Zobacz też: Kontrowersyjna ustawa. "PiS strzela sobie w stopę"