Kontrowersje wokół rady nadzorczej Radia Merkury
Stanowiska w radzie nadzorczej publicznego
Radia Merkury dzielono według... pokrewieństwa. W ten sposób z
poparcia Ligi Polskich Rodzin do rady weszła Małgorzata Ciemięga,
kojarzona jednoznacznie... z SLD. Działacze wielkopolskiej LPR
mówią, że są w szoku - ujawnia "Głos Wielkopolski".
11.07.2006 | aktual.: 11.07.2006 08:46
W czerwcu wybrano nową radę nadzorczą Radia Merkury Poznań. Układ polityczny miał być taki: trzy miejsca dla PiS i po jednym dla Samoobrony i LPR. Czterech członków już wybrano, jednego deleguje jeszcze minister skarbu. Z poparcia PiS weszli Tomasz Naganowski i Katarzyna Materna. Człowiekiem Samoobrony został Zdzisław Maciej Papież.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wybrała także Małgorzatę Ciemięgę, byłą rzeczniczkę prasową lewicowego prezydenta Piły, dziś naczelnik Wydziału Kultury i Sportu w tamtejszym Urzędzie Miasta. Powszechnie myślano, że uzyskała aprobatę Samoobrony. Ale to prawicowa LPR desygnowała ją do rady. Jak to się stało, że poparcie Ligii zyskała osoba jednoznacznie kojarzona z SLD?
Według informacji "Głosu Wielkopolskiego" jej krewnym jest aktywny działacz Młodzieży Wszechpolskiej z Piły - Robert Muzolf. Ten z kolei jest bliskim znajomym Bartosza Rzeźniczaka, obecnie asystenta członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - Lecha Hajdukiewicza. Stąd tak zaskakująca nominacja.
Złożyłam dokumenty i zostałam uczciwie wybrana. Nie decydowało o tym jakiekolwiek poparcie polityczne- zaprzecza Małgorzata Ciemięga. - Czy działacz Młodzieży Wszechpolskiej, Robert Muzolf jest pani krewnym? Jest krewnym mojego męża- przyznaje M. Ciemięga. Mąż - Radosław, prezes siatkarskiego klubu Nafta, jest radnym miejskim w Pile z ramienia SLD.
Łączenie tych osób jest niewłaściwe. Był konkurs na stanowisko w radzie nadzorczej Radia Merkury i kwalifikacje pani Ciemięgi zostały ocenione bardzo wysoko- odpiera zarzuty o nepotyzm Bartosz Rzeźniczak, asystent członka KRRiT. Jednak nominacja człowieka lewicy z poparcia LPR, wzburzyła działaczy wielkopolskiej Ligi. Lider partii i wicemarszałek województwa Przemysław Piasta nie chce komentować tej dziwnej sytuacji.
Nieoficjalnie gazeta dowiedziała się jednak, że prowadzone jest wewnątrzpartyjne dochodzenie. Jestem zaskoczony. Jeśli człowiek SLD ma nasze poparcie w radzie nadzorczej publicznego radia, to uważam ten fakt za prowokację. Myślę, że odpowiednie organy w partii szybko wyjaśnią tę sytuację- mówi Janusz Kubiak, senator LPR z okręgu pilskiego. (PAP)