Kontrowersje wokół pomnika Jana Pawła II
Godne upamiętnienie Jana Pawła II w
miejscu, które było mu tak bliskie" czy raczej "święta figurka w
dewocyjno-dziewiętnastowiecznej stylistyce? - pyta "Gazeta
Wyborcza".
08.10.2008 | aktual.: 08.10.2008 05:18
Kilka tygodni temu w Krakowie gruchnęła wieść: naprzeciw wejścia do katedry na Wawelu ma stanąć ponad trzymetrowy Jan Paweł II z brązu. Wcześniej kuria, nie informując o tym szeroko, zleciła odlanie rzeźby Gustawa Zemły, a jej gipsową wersję 1:1 przymierzano już w maju. Ideę forsował kardynał Stanisław Dziwisz.
Według rzecznika kurii ks. Roberta Nęcka "metropolita krakowski wyszedł naprzeciw oczekiwaniom wielu środowisk artystycznych i biznesowych, które prosiły go, by upamiętnić Jana Pawła II w miejscu, które było dla niego tak ważne, czyli na Wawelu". To ma być dziewiąty papież w Krakowie, licząc dwa pomniki przed jednym kościołem na Skałce - jeden papież siedzi, drugi stoi.
Pojawiły się jednak wątpliwości. Czy wawelski pomnik jest artystycznie wartościowy? Czemu nie rozpisano konkursu na projekt? Kuria odpowiada, że "liczy się idea", a "poważni artyści nie startują w konkursach", i zapowiada na najbliższą niedzielę poświęcenie pomnika. By uświetnić obchody 30. rocznicy wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża 16 października 1978 r.
Pomnik stanie, choć nie ma pozwolenia budowlanego ani opinii konserwatora Wzgórza Wawelskiego. Nasi prawnicy uznali, że nie złamiemy prawa, pod warunkiem że nie zespoimy pomnika na trwałe z podłożem. Teren jest kościelny i jako właściciele możemy czasowo ustawić monument mimo braku pozwoleń. Wawelski papież poczeka na uprawomocnienie się decyzji urzędowych, a my uczcimy godnie rocznicę i tego niezwykłego człowieka- tłumaczy ks. Zdzisław Sochacki, proboszcz katedry wawelskiej.
W Krakowie pojawiły się spekulacje, co znaczy "nie zespoimy". Czy pomnik zostanie postawiony na ziemi - bez wmurowania? Czy stanie na platformie, wózku, podnośniku? A może na rusztowaniu, aby nie dotykać ziemi?
Krakowski nadzór budowlany o sprawie dowiedział się od "Gazety Wyborczej": Nigdy nie mieliśmy do czynienia z niczym takim - mówi dyr. Małgorzata Boryczko. Nas nie interesuje, czy pomnik jest przymurowany, przyklejony czy fruwa w powietrzu. Inspektor przychodzi i stwierdza: jest obiekt albo go nie ma. Póki jednak nie zobaczymy, jaki manewr zastosowano przy montażu, póty trudno mówić, co zrobimy. Z pewnością wyślemy inspektora.