Kontrowersje wokół abp. Głodzia. Co zrobi Watykan? Marek Lehnert: "Nie zdziwiłbym się, gdyby zaczekał"
Długo zna abp. Sławoja Leszka Głodzia. Dziś, w obliczu oskarżeń wobec arcybiskupa, watykanista Marek Lehnert inaczej widzi sytuacje z przeszłości z udziałem hierarchy, których był świadkiem. Jego zdaniem Stolica Apostolska może nie zdążyć z podjęciem działań wobec metropolity gdańskiego, zanim ten przejdzie na emeryturę.
Znowu jest głośno o abp. Sławoju Leszku Głodziu i znowu z tego samego powodu. Księża oskarżają hierarchę między innymi o poniżanie i psychiczne znęcanie się. Choć media pisały o takich zachowaniach duchownego w 2004 roku i donoszą o nich ponownie, nic się nie wydarzyło. Dlaczego?
- Wcale bym się nie zdziwił, gdyby informacje o niepoprawnym zachowaniu metropolity gdańskiego były zatrzymywane w Polsce i nie docierały do Stolicy Apostolskiej - mówi w rozmowie z WP Marek Lehnert. Teraz 16 księży zdecydowało się zgłosić sprawę nuncjuszowi. Jak zareaguje Watykan?
Lehnert podkreśla, że nie sam papież będzie działać, ale kongregacja. - Jeżeli uzna, że sprawa jest pilna, to przeczytamy komunikat, że ojciec święty Franciszek przyjął rezygnację od abp. Głodzia. W 99 proc. oznacza to, że usunął arcybiskupa z urzędu, ale Watykan przynajmniej na piśmie pisze, że to jest przychylenie się do prośby delikwenta, który sam uznał, żeby odejść - twierdzi watykanista.
Zwraca jednak uwagę, że Watykan może nie zdążyć, bo wkrótce abp Głódź osiągnie wiek emerytalny. - Nie zdziwiłbym się, gdyby Watykan odczekał do tego momentu - ocenia Lehnert. Nie wierzy w przedłużenie okresu urzędowania metropolity. - Nie wiem, czy nuncjusz jest za pan brat z całym Episkopatem Polski, ale myślę, że nie uda mu się tej sprawy zamieść pod dywan - zaznacza.
"Dziś sytuacje z abp Głodziem widzę inaczej"
- Pamiętam, że w 2008 roku abp Głódź, świeżo nominowany metropolita gdański, przyjechał po tzw. paliusz - symbol nowej władzy biskupiej. Powiedział mi po uroczystości, wymieniając nazwisko naszego znajomego dziennikarza, że jak go spotka, to mu "obije gębę". Miał na myśli jednego z nielicznych odważnych kolegów, który dał wyraz własnemu niezadowoleniu wobec decyzji papieża dotyczącej wyboru Głodzia na metropolitę Gdańska - wspomina Lehnert.
Jak mówi, Głódź był i jest człowiekiem nieprzebierającym w słowach. - Nie wiem, czy rzeczywiście pobiłby kolegę, ale miał taką ochotę i wcale się z nią nie krył - podkreśla. Lehnert zna hierarchę od 1980 roku. - Pamiętam go jako równego księdza. Nie domyślałem się, że ma jakieś kłopoty z alkoholem. Był bezpośredni - dodaje.
Ma też drugie wspomnienie z Głodziem, które utkwiło mu w pamięci. - Jako świeżo upieczony biskup polowy Wojska Polskiego, generał, przyjechał do Rzymu, do papieża Jana Pawła II z grupą wyższych oficerów WP. Byłem świadkiem sceny, która wydała mi się w pierwszej chwili zabawna. Teraz, w świetle ogromnej ilości doniesień, inaczej tę scenę widzę - przyznaje Lehnert.
- Wezwał wcześnie rano ludzi w piżamach, koszulach nocnych do portierni i tam rozdawał wszystkim zdjęcia z odbytej poprzedniego dnia audiencji u Jana Pawła II. Nie ograniczał się tylko do wymieniania nazwisk osób uwiecznionych na oficjalnych fotografiach z papieżem, ale je jeszcze komentował. A komentował w sposób złośliwy, aczkolwiek nawet zabawny - zaznaczam, że brałem w tym udział bez krzty oburzenia zachowaniem biskupa polowego WP. Chodziło o ludzi z poprzedniego reżimu. Za żartami Głodzia kryła się irytacja i pewna pogarda wobec tych ludzi - opowiada watykanista.
Tłumaczy, że niektóre zachowania Głodzia traktował z taryfą ulgową, bo duchowny pochodził z małej miejscowości, ze wsi na Białostocczyźnie, więc dziennikarz nie oczekiwał od niego "ogłady jak od ludzi z Warszawy", duchownego oceniał jako osobę sympatyczną, uczynną i pogodną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl