Kontakt do oszustów na stronie polskiej ambasady? "Przelew za wizę"
Fałszywy adres e-mail na stronie polskiej ambasady w Iraku mógł przez cztery lata służyć złodziejom danych albo fałszerzom wiz - twierdzą internauci. Po ujawnieniu tej informacji MSZ zablokowało dostęp do witryny, ale nie komentuje sprawy.
Adres poczty elektronicznej i numer telefonu, które mogli wykorzystywać przestępcy, znajdowały się w zakładce strony ambasady RP w Bagdadzie pod instrukcją o procedurze uzyskania polskiej wizy przez Irakijczyków.
Adres nie był w domenie rządowej mzs.gov.pl, ale ogólnodostępnego serwisu yahoo.com. Wątpliwości w tej sprawie nabrała blogerka Michalina Kupper, która chciała pomóc znajomemu z Iraku w uzyskaniu wizy - wyjaśnia tvn24.pl.
Kiedy Kupper zadzwoniła pod wskazany numer, dowiedziała się, że wiza kosztuje 10 tys. dolarów. "Napisałam mail. Odpowiedź nadeszła szybko: wiza 2-letnia, koszt tym razem 500 euro. 'Przelej kasę, (Bank of America) a my to wszystko załatwimy'" - portal cytuje wpis blogerki.
Reporterzy tvn24.pl też poprosili o szczegóły informacji ws. wiz i również otrzymali odpowiedź z prośbą o przelanie pieniędzy na konto w Bank of America.
"Adres nieautoryzowany"
Tymczasem faktycznie opłata za polską wizę Schengen wynosi tylko 77 dolarów.
Kupper twierdzi, że wicekonsul Witold Krajewski z Agencji Konsularnej RP w Irbilu pytany przez nią o adres e-mail, miał odpowiedzieć, iż ten "jest nieautoryzowany przez polskie placówki dyplomatyczne".
Dziennikarze serwisu próbowali wyjaśnić sprawę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, ale przez dwa dni nie otrzymali odpowiedzi od służb prasowych resortu. Zakładka z niepokojącymi danymi kontaktowymi przestała być jednak dostępna.
Gdzie były zabezpieczenia?
Cyprian Gutkowski z Fundacji "Bezpieczna Cyberprzestrzeń" uważa, że może być to sposób wyłudzenia danych osobowych i kopii paszportów.
- Strony powinny być monitorowane. Szczególnie, takie które mają przeznaczenie rządowe i mają takie domeny - mówi ekspert w rozmowie z portalem stacji TVN24, pytany o ocenę zabezpieczeń strony ambasady.
Z archiwalnych danych internetowych zgromadzonych na witrynie WebArchive wynika, że "nieautoryzowany adres" mógł być umieszczony na stronie ambasady od czterech lat.