Konsul: Polacy koczujący w Lincoln przynoszą nam wstyd
Bezdomni Polacy, koczujący pod namiotami w środkowo-wschodniej Anglii w
Lincoln - na błotnistym nadbrzeżu rzeki,
nie wyjeżdżają do kraju, bo nie chcą wracać "na tarczy" -
powiedział wicekonsul RP w Manchesterze Szymon Białek.
Według niego psują oni opinię polskim imigrantom, a miejscowe władze nie potrafią sobie z tą sprawą poradzić.
- Są już wszelkiego rodzaju publikacje w angielskiej i polskiej prasie ukazujące w niekorzystnym świetle polską imigrację na ich przykładzie. Są nie do końca prawdziwie przedstawiani jako ludzie, którzy chcieliby wyciągnąć od Brytyjczyków socjalne świadczenia, które im się nie należą - zaznaczył.
Polacy, żyjący od kilku miesięcy w prymitywnych warunkach, nie pobierają świadczeń socjalnych, ponieważ nie mają do nich praw, ale żyją z pomocy organizacji dobroczynnych.
- Ponieważ władze miejscowe nie radzą sobie z tą sprawą, to obawiam się, że na jakimś etapie może zostać w nią wciągnięta miejscowa policja - dodał wicekonsul.
Białek, który spotkał się z kilkunastoma polskimi koczownikami w Lincoln, zapewnia, że konsulat stara się robić, co w jego mocy, by im dopomóc. Pośredniczy w wydaniu paszportów tym, którzy ich nie mają i proponuje sfinansowanie wyjazdu do Polski na ogólnych zasadach (pożyczka podlegająca zwrotowi po powrocie).
- Z mojej rozmowy z Polakami wynika jednoznacznie, że obecnie nie chcą wracać do Polski, bo nie mają z czym i nie chcą, by myślano o nich, że wracają "na tarczy" - wskazuje Białek.
- Powiedziałem im, że żyją tak już dość długo, ale w nieskończoność tak się nie da, ponieważ zrobiło się wokół nich zbyt głośno - podkreśla.
Polacy, mieszkający pod namiotami w Lincoln, to według niego osoby sytuujące się pomiędzy ludźmi, którzy taki koczowniczy tryb życia wiodą z wyboru, a przypadkami losowymi. Niektórzy od wielu miesięcy są bez pracy.