ŚwiatKonstytucja UE lada dzień

Konstytucja UE lada dzień

Przywódcy zebrani na szczycie Unii
Europejskiej w Brukseli wyrażali po pierwszym dniu obrad przekonanie, że nazajutrz możliwe będzie porozumienie w sprawie unijnej konstytucji.

17.06.2004 | aktual.: 18.06.2004 06:26

Polska delegacja należała do najostrożniejszych w tym względzie. Między przywódcami nie było też zgody co do tego, kto powinien zostać następnym przewodniczącym Komisji Europejskiej. Uczestnicy szczytu chcą zademonstrować jedność po wyborach do Parlamentu Europejskiego, które wykazały w ostatnią niedzielę brak zainteresowania lub wręcz rozczarowanie wielu obywateli integracją europejską.

Według dyplomatów przysłuchujących się obradom, mimo utrzymujących się różnic zdań nikt nie zachowywał się agresywnie, nikt nie zamykał drzwi do kompromisu.

Rodriguez jak Belka

Premierzy Polski Marek Belka i Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero zgadzali się na wprowadzenie w 2009 roku nowego systemu podejmowania decyzji w Radzie UE podwójną większością głosów (liczby państw i obywateli), ale pod warunkiem, że inni przystaną na dodatkowe zabezpieczenia w stosunku do pierwotnej propozycji Konwentu Europejskiego.

Szef polskiego rządu, wspierany między innymi przez premiera Włoch Silvio Berlusconiego, ponowił też postulat doprecyzowania w preambule przyszłej konstytucji, że wzmiankowane tam "dziedzictwo religijne" Europy to przede wszystkim tradycje chrześcijańskie.

O ile przynajmniej część warunków postawionych przez Polskę i Hiszpanię w sprawie systemu głosowania w Radzie UE ma szanse aprobaty, o tyle postulat dotyczący tradycji chrześcijańskich został ponownie odrzucony przez prezydenta Francji Jacquesa Chiraca. "Jesteśmy starą cywilizacją chrześcijańską, ale jesteśmy też krajem, który położył kres kłótniom tego rodzaju 100 lat temu i nie ma wcale zamiaru ponownie otwierać debaty nad laickością. Zatem nie życzymy sobie, żeby jedna religia bardziej niż inne była uprzywilejowana w oficjalnym tekście" - powiedział na konferencji prasowej w przerwie szczytu, sprowokowany pytaniem polskiego dziennikarza.

"Hamulec bezpieczeństwa" dla Polski

Belka podkreślił na swojej konferencji prasowej, że Polsce zależy na tej sprawie "szczególnie w świetle wyników niedzielnych wyborów do Parlamentu Europejskiego, niskiej frekwencji, a także tego, że unijna konstytucja, przynajmniej w kilku krajach, będzie musiała być przyjęta w referendum".

Wielu przywódców i towarzyszących im dyplomatów było przekonanych, że w końcu dojdzie do porozumienia w sprawie konstytucji, zwłaszcza że spodziewali się zgody prezydenta Chiraca na postulowane przez Polskę i Hiszpanię dodatkowe zabezpieczenia, czy też "mechanizmy korekcyjne" w systemie podejmowania decyzji przez Radę UE.

Bardzo prawdopodobne wydawało się, że ostatecznie wszyscy zgodzą się, żeby do podjęcia decyzji wystarczyła jej aprobata przez ponad 55 proc. państw reprezentujących co najmniej 65% ludności. Oznacza to, że zablokować decyzję mogłoby 45% państw, reprezentujących ponad 35% obywateli UE.

Ponadto Polska ma szanse uzyskać "hamulec bezpieczeństwa", polegający na tym, że decyzję wstrzymywano by już przy 25-30% głosach sprzeciwu (w przeliczeniu na liczbę ludności). Dyskusję kontynuowano by przez pewien określony czas, nim doszłoby do głosowania.

Scheda po Prodim

Mimo konstruktywnej atmosfery w sprawie konstytucji wyraźnie "iskrzyło" natomiast w dyskusji o tym, kto powinien zastąpić Romano Prodiego na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej. Kadencja Prodiego wygasa z końcem października.

Tuż przed szczytem większość jego uczestników wywodzących się z partii chadeckich i konserwatywnych, zrzeszonych w tzw. Europejskiej Partii Ludowej, poparła kandydaturę komisarza Chrisa Pattena z brytyjskiej Partii Konserwatywnej.

Jednak Chirac odrzucił ten pomysł, oświadczając, że kandydat powinien pochodzić z krajów uczestniczących we wszystkich dziedzinach unijnej współpracy, w tym w strefie euro i w obszarze Schengen. Wielka Brytania w nich nie uczestniczy. Chirac ponowił poparcie dla premiera Belgii Guya Verhofstadta, którego jednak nie życzy sobie na stanowisku szefa Komisji premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)