Konrad Bieliński: czarne jest czarne, białe jest białe
Jeżeli urzędnik państwowy pod przysięgą kłamie w jakiejkolwiek sprawie, to obowiązkiem wszystkich, jeżeli wiedzą, że mówi nieprawdę, jest powiedzieć to. A po drugie nie bronić tego - powiedział Konrad Bieliński w rozmowie z Władysławem Frasyniukiem w "Poranku w Radiu TOK FM".
06.07.2005 | aktual.: 06.07.2005 13:19
[
- Konrad Bieliński i Władysław Frasyniuk (3,84 MB) ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/8575/bielinski_frasyniuk.mp3 )
Dorota Gawryluk: Obaj panowie są sygnatariuszami apelów. Jeden apel to apel intelektualistów, prawie stu, podpisał się również Konrad Bieliński. Łączy panów wiele, przeszłość, są panowie bohaterami podziemia solidarnościowego. A dzieli stosunek do lustracji. Przytoczę najpierw oświadczenie Władysława Frasyniuka. Władysław Frasyniuk apeluje do intelektualistów, żeby się zdobyli na odwagę, ponieważ w ciągu ostatnich kilku dni rozgrywa się dramat człowieka, premiera Marka Belki. Zaatakowano go, nie mógł się bronić, stał się ofiarą złego prawa lustracyjnego. Natomiast intelektualiści apelują do Władysława Frasyniuka, żeby się opamiętał i nie bronił Marka Belki, dlatego że Marek Belka skłamał przed komisją śledczą. Czy pan się opamiętał?
Władysław Frasyniuk: Nie, nie widzę powodu. To jest smutny dla mnie fragment listu. Dlatego, że jak ma się przyjaciół, a Konrad Bieliński jest moim przyjacielem, to się dzwoni, rozmawia i pyta się. Smutno mi także z tego powodu, że moim zdaniem, sygnatariusze nie zrozumieli mojej intencji. Ja w swoim oświadczeniu, po pierwsze, nie bronię prof. Marka Belki, tylko bronię zasad, które powinny funkcjonować w państwie demokratycznym. Przeczytała pani tylko fragment poświęcony Belce, natomiast nie przeczytała pani tego fragmentu, który mówi, że w Polsce mamy do czynienia z dziką lustracją. Giertych wydaje cenzus przyzwoitego człowieka, a my zostaliśmy wpędzeni do rogu.
Dorota Gawryluk: W pana wystąpieniu strasznie dużo emocji. Broni pan Marka Belki i to bardzo mocno. Broni pan go niczym lew. Od kiedy zna pan Marka Belkę, tak bliżej?
Władysław Frasyniuk: Od roku.
Dorota Gawryluk: W podziemiu razem nie byliście.
Władysław Frasyniuk: Nie byliśmy w podziemiu razem. Bronię zasad.
Dorota Gawryluk: Czy tak samo by pan bronił Konrada Bielińskiego, na przykład?
Władysław Frasyniuk: Tak. O tyle mi jest przykro, że wtedy, kiedy trzeba było bronić Lecha Wałęsy, to 160 intelektualistów nie potrafiło zdobyć się na odwagę i podpisać listu w obronie Lecha Wałęsy. I wtedy, kiedy pisano, że Bujak, to znaczy także Konrad Bieliński, jest furtką SB, pisano to w tygodniku Wprost, to też byłem bardzo samotny i stawałem w obronie Zbyszka Bujaka i Konrada Bielińskiego. I wtedy, kiedy pojawiła się lista Wildsteina, to także powiedziałem, że to jest wbrew zasadom państwa prawa. Także byłem niestety samotny. Przykro mi z tego powodu, że dziś się muszę spotykać z Konradem Bielińskim, dlatego że obaj wyjdziemy osłabieni, obaj wyjdziemy poszkodowani. A tryumf będzie święcił Włodzimierz Cimoszewicz, którego też nie było w podziemiu.
Dorota Gawryluk: Panie Konradzie, dlaczego pan i pana koledzy uważacie, że Władysław Frasyniuk błądzi?
Konrad Bieliński: Po pierwsze, chciałem powiedzieć, że pani ileś razy powiedziała: apel intelektualistów.
Dorota Gawryluk: Nie jest pan intelektualistą?
Konrad Bieliński: Nie chodzi o to, czy ja jestem intelektualistą, czy nie jestem. Chodzi o to, że to podpisali bardzo różni ludzie. Nie była to formuła intelektualistów. Formuła wynikała z listu Władka Frasyniuka.
Dorota Gawryluk: Tak się składa, że to intelektualiści piszą listy.
Konrad Bieliński: Wydaje się, że w Polsce pisać to umieją już tylko intelektualiści. Otóż ta formuła wynika z tego, że Władek Frasyniuk się zwrócił do nas: apeluję do moich kolegów z podziemia, w tej sprawie nie może być między nami podziału. I chciałbym jeszcze tylko przypomnieć, że ten tekst Władka, w którym doliczyłem się dwudziestu paru wykrzykników i przestałem liczyć, bo to jest tekst na krzyku. Kiedy on powstał? Przypomnijmy kontekst. Potrzebne są dwa fakty. Marek Belka pod przysięgą powiedział, że nie podpisał deklaracji współpracy z SB. I potem, po dwóch miesiącach, kiedy ujawniono dokument, który Marek Belka podpisał, to następnego dnia rozległ się krzyk Władka i nie tylko. Władka, pani Bochniarz, Gazety Wyborczej. To był krzyk, który chciał zagłuszyć najprostszą prawdę. Otóż tak, tak było. Nie chcemy oceniać, to w ogóle nie jest lustracja. W ten sam sposób, jeżeli urzędnik państwowy pod przysięgą kłamie w jakiejkolwiek innej sprawie, to obowiązkiem wszystkich, jeżeli wiedzą, że mówi nieprawdę,
jest powiedzieć to. A po drugie nie bronić tego.