Konna pielgrzymka na Jasną Górę
Około 400 kilometrów w dziesięć
dni przejechała w siodle grupa pielgrzymów, którzy konno
przybyli w sobotę na Jasną Górę z Zaręb Kościelnych na Podlasiu.
Konną pielgrzymkę do jasnogórskiego sanktuarium zorganizowano
już po raz siódmy.
08.07.2006 | aktual.: 09.07.2006 09:48
W dzisiejszych czasach pielgrzymki na Jasną Górę wyznaczają duchową mapę wiary w naszej Ojczyźnie. Wielu podróżuje samochodami, rowerami, motocyklami. Wymowna jest kolejna pielgrzymka konna na Jasną Górę z diecezji łomżyńskiej, pielgrzymka, która wymaga nadzwyczaj dużo trudu i wysiłku. Wasza ofiara wpisuje się we wspaniałą tradycję pielgrzymek- mówił do przybyłych bp Tadeusz Bronakowski z Łomży.
W pielgrzymce uczestniczyły łącznie 43 osoby, z których 20 stanowiło służbę logistyczną-zaopatrzeniową. Najstarszy uczestnik miał 62 lata, najmłodszy zaledwie 10. Regulamin pielgrzymki - karmienie koni, pobudka, czas siodłania - wzorowany był na marszach kawaleryjskich, w oparciu o autentyczny regulamin kawalerii przedwojennego Wojska Polskiego.
W ostatnim dniu, przed wjazdem do Częstochowy, konni pielgrzymi założyli wojskowe, galowe mundury kawalerii II Rzeczypospolitej. Na placu przed Jasną Górą kawalerzystów powitały nie tylko rodziny i pielgrzymi (równolegle odbywa się pielgrzymka Rodziny Radia Maryja)
, ale także bardzo ulewny deszcz.
Nasze modlitwy zostały wysłuchane. Przez całe dziesięć dni marszu modliliśmy się o deszcz, bo prosili o to nas gospodarze, którzy gościli nas po drodze. Widzieliśmy tę suszę, dlatego dziękujmy Bogu - skomentował uczestnik pielgrzymki, starszy wachmistrz ks. Andrzej Dmochowski.