Koniec z przerwami na papierosa w pracy i w samochodzie
Z biur i fabryk znikną palarnie, bo pracodawcy już nie będą musieli ich zapewniać swym pracownikom. Na dymka trzeba będzie wychodzić na zewnątrz. Ale palenie pod drzwiami też nie będzie możliwe. Żeby głęboko się zaciągnąć, palacz zostanie zmuszony do przejścia przynajmniej 10 metrów. Tam dopiero zapali papierosa. W samochodzie też nie będzie można palić, jeśli będzie jechało z nami dziecko, które nie ma 13 lat.
Tak restrykcyjne zapisy znalazły się w projekcie ustawy antynikotynowej, do której dotarła "Polska Gazeta Opolska". Głosowanie w marcu. Oznacza to, że zakazy wejdą w życie już latem.
Palacze już mogą sobie życzyć ładnej pogody. Nikt nie ma wątpliwości, że skoro nie będzie obowiązku tworzenia palarni, to takie pomieszczenia nie będą powstawać. Wiąże się to bowiem z koniecznością spełnienia drakońskich wymagań (trzeba m.in. zamontować wentylatory, które w ciągu godziny wymienią powietrze w pomieszczeniu aż 25 razy). A to kosztuje ponad 25 tys. zł.
- Liczymy na to, że palarnie nie będą powstawały - nie ukrywa w rozmowie z "Polską" Aleksander Sopliński, członek Sejmowej Komisji Zdrowia z ramienia PSL. - Tak radykalny zakaz przyniesie wymierne efekty w ograniczaniu palenia - przekonuje poseł.
Zakaz palenia dotknie także kawiarnie, restauracje i kluby. Papierosa po dobrym obiedzie lub po piwie będzie można zapalić, ale tylko w palarni lub za drzwiami, i to w odległości nie mniejszej niż 10 metrów.
Nałogowcy mogą się cieszyć, bo nowa ustawa nie ogranicza palenia w samochodzie, poza jednym wyjątkiem, gdy w trasę zabiorą dziecko, które nie ukończyło jeszcze 13. roku życia.