Koniec z paleniem na balkonach? Sąsiedzi narzekają na uciążliwy smród
Temat palenia papierosów na balkonach pojawia się każdego lata. Szerokim echem odbiła się zapowiedź warszawskiej radnej Renaty Niewiteckiej o próbie przeprowadzenia przez Sejm projektu ustawy zakazującej tego typu praktyk. Czy państwo może wprowadzić takie rozwiązanie?
- Pomysł powstał, gdy usłyszałam o podobnym zakazie, wprowadzonym na Litwie. Postanowiłam wtedy, że zapytam mieszkańców Warszawy, co sądzą o takim planie. Dostałam tysiące maili w tej sprawie - przyznała w rozmowie z serwisem dziennik.pl radna KO Renata Niewitecka.
Jej ankieta podzieliła internautów. Część z nich przyznała, że entuzjastycznie podchodzi do takiego pomysłu, np. ze względu na małe dzieci, które często bawią się na balkonie, inni wskazywali, że zakaz palenia na balkonie byłby jednocześnie ograniczeniem wolności na obszarze prywatnym.
Warszawiacy podzieleni
Wyniki ankiety Niewiteckiej podzieliły respondentów niemal idealnie na pół (49,2 proc. poparłoby taką inicjatywę, 50,8 proc. opowiedziało się przeciwko). Wyraźne różnice można dostrzec jedynie między konkretnymi dzielnicami. Mieszkańcy warszawskiego Ursynowa w większości chcieliby zakazu palenia na balkonach (61,79 proc.), natomiast ci mieszkający w Rembertowie opowiedzieli się w większości przeciwko projektowi takiej ustawy (67,48 proc.).
Zobacz też: Trzaskowski zepchnięty do narożnika przez Tuska? "Nie podjął decyzji"
Autorka pomysłu przyznała, że chce przeprowadzić podobną sondę w całej Polsce, żeby poznać opinię mieszkańców innych miast.
O zdanie zapytałam sąsiada (palacza), który nie krył irytacji.
- Palę od 20 lat i palił będę. Mój balkon, moja sprawa - powiedział.
Czy taki zakaz jest możliwy?
- Już teraz nie możemy robić wszystkiego na balkonach. Obowiązuje zakaz nieobyczajnego zachowania, grillowania czy trzepania dywanów. Musimy też pomyśleć o sąsiadach palaczy. Dostawałam wiele maili od ludzi z małymi dziećmi, albo chorych na płuca, którzy nie mogli korzystać z własnych balkonów, bo palący sąsiedzi nie reagowali na ich prośby. W wielu przypadkach ludzie ci musieli sprzedać swoje lokale, by zamieszkać tam, gdzie dym im nie przeszkadzał - argumentuje Niewitecka.
I rzeczywiście, polskie prawo zakazuje kilku czynności na balkonach. Wśród nich są: wyrzucanie śmieci, opalanie się nago, uprawianie seksu, grillowanie czy trzepanie dywanów. Co ciekawe, niewskazane jest także puszczanie głośnej muzyki, co może zostać uznane za zakłócanie spokoju. Za naruszenie któregokolwiek z zapisów grozi 500 zł mandatu, w przypadku czynu nieobyczajnego - nawet 1500 zł kary.
Warto też pamiętać, że w 2010 roku w Polsce wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych. Palić nie wolno już w lokalach gastronomicznych, na przystankach, uczelniach oraz w pociągach. Jeśli złamiemy taki zakaz, może nam grozić nawet 500 zł mandatu. Czysto teoretycznie, wprowadzenie zakazu palenia jest więc jak najbardziej możliwe.
Niewitecka przyznaje, że jej projekt jest na razie w początkowej fazie, ale rozmawia już z mecenasami, którzy będą pracować nad ustawą.
- Dopóki nie stworzymy zarysu nowego prawa, nie chcę rozmawiać o szczegółach. Tak wiele osób zwraca się do mnie z problemem biernego palenia, że musimy im ulżyć - podsumowuje.
Źródło: Dziennik.pl/Wiadomości WP