ŚwiatKoniec szczytu UE w Barcelonie

Koniec szczytu UE w Barcelonie

Gospodarz szczytu, premier Hiszpanii Jose Maria Aznar i szef brytyjskiego rządu Tony Blair (AFP)
Przywódcy Unii Europejskiej na szczycie w Barcelonie osiągnęli w sobotę porozumienie w sprawie liberalizacji rynku energii elektrycznej i gazu. Głównym tematem dwudniowych obrad była strategia gospodarcza na nadchodzące lata.

16.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Jej kluczowym elementem jest likwidacja państwowych monopoli w dziedzinie dostaw energii elektrycznej i gazu, a także liberalizacja usług transportowych oraz finansowych.

Zdaniem obserwatorów na szczycie dokonano istotnego postępu godząc się na otwarcie rynku energetycznego dla międzynarodowej konkurencji. Od 2004 roku przedsiębiorstwa będą mieć prawo wyboru dostawcy energii elektrycznej i gazu, co znacznie zredukuje koszty produkcji. Gospodarstwa domowe będą natomiast mogły korzystać ze swobody wyboru w terminie późniejszym.

Tak jak w przypadku telekomunikacji, całkowicie zliberalizowanej w ostatnich latach w Unii, powinno to sprzyjać wzmożonej konkurencji i obniżkom cen energii. To krok o fundamentalnym znaczeniu - cieszył się na zakończenie szczytu przewodniczący obradom premier Hiszpanii, Jose Maria Aznar.

Liberalizacja rynków energetycznych jest jedną z nowych decyzji podjętych w ramach przyjętej przed 2 laty w stolicy Portugalii "strategii z Lizbony". Ma ona pomóc Unii dogonić do 2010 r. Stany Zjednoczone pod względem dynamiki i konkurencyjności gospodarki oraz osiągnięcia niemal pełnego zatrudnienia.

Wobec sprzeciwu Francji szczytowi nie udało się jeszcze uzgodnić całkowitej liberalizacji rynków energetycznych, w tym wolnego wyboru dostawcy również przez gospodarstwa domowe. "Dalsze kroki" zostaną rozważone w 2003 roku, ale i tak decyzja z Barcelony oznacza otwarcie 60-70% rynków energii elektrycznej i gazu.

Postanowienia szczytu, którym Rada Ministrów UE i Parlament Europejski muszą jeszcze nadać konkretny kształt aktów prawnych, obejmą również nowych członków UE, w tym Polskę.

Przywódcy Unii Europejskiej ostatecznie zgodzili się także rozwijać system nawigacji satelitarnej Galileo. System ten ma być europejskim odpowiednikiem amerykańskiego GPS (Global Positioning System) i jednocześnie konkurencją dla niego.

Dotychczas finansowaniu tego systemu sprzeciwiały się Niemcy, Wielka Brytania i Holandia. Stany Zjednoczone uznały go za zbędny duplikat w gronie sojuszników. Unia Europejska, odczuwająca niewygodną zależność od Pentagonu, argumentuje, że w niczyim interesie nie leży, aby świat musiał polegać na jednym systemie.

Łączny koszt systemu Galileo, którego podstawą będzie ok. 30 satelitów, szacuje się na 3 mld euro.

Szczyt UE przyjął ponadto całą listę nowych zaleceń w dziedzinie zatrudnienia, edukacji i nauki, które mają pomóc gospodarce unijnej w odzyskaniu wigoru i w zwalczeniu bezrobocia.

Politycy zobowiązali się na przykład, że ilekroć będą obniżać podatki, zaczną od redukcji obciążeń podatkowych dla najniżej zarabiających.

Uzgodniono konkretne sposoby usunięcia barier w zatrudnieniu kobiet. Do 2010 roku miejsc w przedszkolach powinno wystarczyć dla 90% dzieci od trzech lat do wieku szkolnego, a w żłobkach dla jednej trzeciej dzieci poniżej trzeciego roku życia - postanowili uczestnicy szczytu.

Piętnastka zobowiązała się też, że do 2007 roku wszystkie bezrobotne kobiety zostaną przeszkolone w posługiwaniu się komputerami i innymi nowoczesnymi urządzeniami biurowymi i informatycznymi. Szkoły średnie będą musiały obowiązkowo nauczać posługiwania się komputerem i Internetem, a dzieci w Unii będą uczone dwóch języków obcych od bardzo wczesnego wieku.

W związku ze starzeniem się społeczeństw, wzrostem obciążeń dla systemów emerytalnych i coraz bardziej dotkliwym brakiem pracowników wykwalifikowanych, Piętnastka zaleciła stopniowe podnoszenie wieku przechodzenia na emeryturę, który wynosi w Unii średnio 58 lat.

Wśród decyzji o charakterze politycznym na uwagę zasługuje deklaracja w sprawie Bliskiego Wschodu.

Unia Europejska opowiedziała się w niej za utworzeniem państwa palestyńskiego i wycofaniem Izraela z terytoriów arabskich zajętych w czasie wojny 1967 roku.

Rezolucja zawiera apel do obu stron o natychmiastowe przerwanie rozlewu krwi. Unijni przywódcy domagają się od Izraela wycofania sił wojskowych z rejonów kontrolowanych przez administrację palestyńską, obarczając jednocześnie palestyńską administrację i Jasera Arafata pełną odpowiedzialnością za położenie kresu akcjom terrorystycznym.

Kluczowy fragment rezolucji dotyczy utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego. Zdaniem autorów rezolucji, powinno ono powstać na obszarze zajętym przez Izrael w wojnie 1967 roku. Izrael musi mieć prawo do życia w pokoju i poczuciu bezpieczeństwa - podkreślili obradujący w Barcelonie.

Granica między państwem palestyńskim a Izraelem powinna - w ich opinii - uzyskać gwarancje międzynarodowe w tym także gwarancje ze strony krajów arabskich.

Unia Europejska poparła także plan pokojowy saudyjskiego następcy tronu, który obiecuje Izraelowi normalizację stosunków z Arabami w zamian za zwrot okupowanych terytoriów.

Unia udzieliła również pełnego poparcia amerykańskim zabiegom o rozwiązanie konfliktu bliskowschodniego i wyraziła gotowość bliskiej współpracy w tej dziedzinie z administracją prezydenta Busha.

Przywódcy państw Unii Europejskiej oświadczyli także, że Piętnastka powinna być wkrótce gotowa do przejęcia od NATO misji pokojowej w Macedonii, jeżeli zajdzie potrzeba kontynuacji misji. UE chce, aby mające powstać siły szybkiego reagowania zadebiutowały jako siły pokojowe w Macedonii, jednak najpierw konieczne jest zawarcie porozumienia z NATO w sprawie dostępu do wojskowych urządzeń Sojuszu. Porozumienie jest jednak zablokowane sporem między tradycyjnymi rywalami - Grecją i Turcją. Obecnie około 700 żołnierzy Sojuszu nadzoruje realizację porozumienia pokojowego między rządem macedońskim a mniejszością albańską w tym kraju.

Unijny politycy uznali ponadto, że niedawne wybory prezydenckie w Zimbabwe nie były wolne i uczciwe i potępili sposób ich przeprowadzenia. Piętnastka przypomniała, że władze Zimbabwe uniemożliwiły obserwatorom Unii monitorowanie głosowania. (IAR/PAP, and, miz)

ueuniaeuropejska
Zobacz także
Komentarze (0)