Koniec stanu wyjątkowego w Egipcie
Egipskie władze zniosą obowiązujący od trzech miesięcy stan wyjątkowy i godzinę policyjną - poinformował rzecznik rządu. Odwołanie ograniczeń wejdzie w życie po zapoznaniu się rządu z wtorkowym postanowieniem stołecznego sądu.
Decyzja rządu ma związek z wyrokiem sądu w Kairze, który orzekł, że stan wyjątkowy powinien być zniesiony już 12 listopada, a nie jak zapowiadał minister spraw wewnętrznych Mohammed Ibrahim - w piątek. Sąd przypomniał, że stan wyjątkowy wprowadzono 14 sierpnia br., a następnie przedłużono go o dwa miesiące 12 września. W związku z tym powinien przestać obowiązywać już we wtorek 12 listopada, a nie tak jak uważały władze - w czwartek 14 listopada.
Rzecznik rządu podkreślił, że władze zastosują się do decyzji sądu, jednak oczekują na pisemne uzasadnienie decyzji. Na razie nie wiadomo, kiedy dokument zostanie dostarczony.
"Zobowiązujemy się do wykonania wyroku sądu i czekamy na kopię postanowienia, aby wprowadzić je w życie" - podkreślono w oficjalnym oświadczeniu.
Stan wyjątkowy pozwala władzom między innymi na dokonywanie aresztowań bez oficjalnego nakazu sądu czy na przeszukania prywatnych mieszkań.
Tymczasem w Egipcie nadal dochodzi do starć służb bezpieczeństwa z osobami demonstrującymi poparcie dla obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego i Bractwa Muzułmańskiego. Egipska policja ostrzelała we wtorek gazem łzawiącym studentów protestujących na terenie uniwersytetu w mieście Mansura w delcie Nilu. W starciach funkcjonariuszy i studentów cztery osoby zostały ranne.
Świadkowie podkreślają, że obie grupy obrzuciły się kamieniami, a na terenie kampusu akademickiego słychać było strzały z broni śrutowej.
Zwolennicy Mursiego nawołują sympatyków obalonego prezydenta do wyjścia na ulice w piątek i wzięcia udziału w masowych demonstracjach.
Władze wprowadziły restrykcje 14 sierpnia po zamieszkach wywołanych protestami w obronie obalonego prezydenta Mursiego, wywodzącego się z islamistycznego Bractwa Muzułmańskiego. Po odsunięciu Mursiego od władzy nowy rząd rozpoczął represje wobec Bractwa i jego sojuszników. Ponad tysiąc osób, głownie zwolenników byłego prezydenta, straciło życie, a około 2 tys. członków Bractwa zostało aresztowanych. Wielu z nich skazano na długoletnie kary więzienia.