Koniec koszmaru prezesów "Bestcomu"
Osiem miesięcy bez widzeń z najbliższymi,
groźby, szantaż czy przetrzymywanie listów - tak można podsumować
poczynania wrocławskiego prokuratora Roberta Mielczarka wobec
aresztowanych w czerwcu ubiegłego roku właścicieli poznańskiej
firmy "Bestcom" Jacka Karabana i Roberta Nowaka - pisze "Nasz
Dziennik".
26.01.2007 | aktual.: 26.01.2007 03:45
Działaniom tym towarzyszyło niekompetentnie i nieudolnie prowadzone śledztwo. Wyniki zakończonej przez Prokuraturę Krajową kontroli są wstrząsające. Decyzja mogła być tylko jedna - nakaz natychmiastowego zwolnienia Karabana i Nowaka z aresztu.
Kontrola prawidłowości postępowania dotyczącego aresztowanych w czerwcu ubiegłego roku prezesów firmy "Bestcom" Jacka Karabana i Roberta Nowaka była gruntowanie badana, niezależnie od siebie przez trzech prokuratorów z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Ich wnioski były zbieżne i wskazywały na liczne nieprawidłowości w działaniach wrocławskiej prokuratury - powiedział wczoraj "ND" Janusz Kaczmarek, zastępca prokuratora generalnego.
O całej sprawie wielokrotnie informował "Nasz Dziennik", ujawniając zarazem liczne skandaliczne działania prokuratora Roberta Mielczarka. Ujawnił udokumentowane przypadki łamania praw człowieka, jakich dopuszczono się wobec prezesów "Bestcomu". A przede wszystkim totalną pogardę wrocławskiego wymiaru sprawiedliwości wobec osób, którym do chwili obecnej nie udowodniono żadnego przestępstwa.
W ostatnich dniach, kiedy wiadomo już było, że kontrola Prokuratury Krajowej dobiega końca, działania prokuratora Mielczarka nasiliły się, jakby za wszelką cenę usiłował wydobyć od zatrzymanych samoobciążające zeznania. (PAP)