Konflikt na Ukrainie. Przywódca Tatarów: blokada Krymu przynosi efekty
Zorganizowana przez Tatarów krymskich blokada dostaw żywności na okupowany przez Rosję Krym przynosi efekty - powiedział Refat Czubarow, przewodniczący Medżlisu, czyli samorządu tatarskiego, a jednocześnie deputowany do parlamentu Ukrainy.
Od początku akcji ceny warzyw i owoców na Krymie wzrosły dwukrotnie. - Na granicy między obwodem chersońskim a Półwyspem Krymskim nie ma ani jednej ciężarówki, choć na początku blokady na przekroczenie jej oczekiwało ich ponad 200 - twierdzi Czubarow.
Blokada trzech tras, prowadzących na zaanektowany w ubiegłym roku Krym, polega na nieprzepuszczaniu przez granicę ciężarówek, wiozących tam przede wszystkim artykuły spożywcze. Samochodów osobowych blokada nie dotyczy.
Najważniejszym celem blokady jest "deokupacja" Krymu
Przewodniczący Medżlisu poinformował, że wielu właścicieli samochodów ciężarowych wierzyło, że blokadę uda się ominąć. Kierowcy liczyli, że przejazd na stronę rosyjską uda się załatwić za łapówki. - Było to trochę czekanie na cud, który nie nastąpił, bo nie zrezygnujemy z tej akcji. Nie po to ją rozpoczęliśmy - podkreślił Czubarow.
Polityk powtórzył, że najważniejszym celem blokady jest "deokupacja" Krymu. Tatarzy wiedzą jednak, iż sami do niej nie doprowadzą i oczekują, że ich działania poprze wspólnota międzynarodowa. Od władz ukraińskich chcą przede wszystkim anulowania ustawy o specjalnej strefie ekonomicznej na Krymie, która pozwala na działalność gospodarczą na półwyspie na ulgowych zasadach.
- Nasze główne postulaty to jednak natychmiastowe uwolnienie więzionych aktywistów politycznych. Jest wśród nich siedmiu Tatarów krymskich m.in. wiceprzewodniczący Medżlisu Achtem Czyjhoz, ale także skazany przez Rosję na 20 lat więzienia reżyser Ołeh Sencow. To są nasi krymscy ludzie, nasi sąsiedzi - zaznaczył Czubarow.
Tatarzy domagają się także, by władze rosyjskie pozwoliły na obecność stałej misji międzynarodowej, która monitorowałaby przestrzeganie praw człowieka na Krymie oraz odwołania zakazów wjazdu na półwysep dla krymskich polityków, takich, jak m.in. honorowy przywódca Tatarów, Mustafa Dżemilew.
- Chcemy, by na Krymie zakończyły się trwające niemal codziennie rewizje i represje. Próbujemy naszymi działaniami chociaż w jakiś sposób wpłynąć na władze okupacyjne - powiedział szef Medżlisu.
Czubarow: nie chcemy zamorzyć ludzi głodem
Pytany, jak na blokadę granicy reagują rosyjskie władze w stolicy Krymu, Symferopolu, odpowiedział, że na razie starają się ją ignorować. - Z jednej strony twierdzą, że praktycznie 90 proc. towarów trafia na Krym z Rosji i wstrzymanie dostaw z Ukrainy nie będzie miało żadnego wpływu na rynek, jednak w tym samym czasie widzimy szaloną propagandę w mediach przeciwko uczestnikom akcji, co świadczy, że obawiają się tej blokady - podkreślił.
- My nie chcemy zamorzyć ludzi głodem. Chcemy, by na handlu z Krymem nie zarabiali ukraińscy oligarchowie tak i ich partnerzy po drugiej stronie. Według oficjalnych danych w ciągu pięciu miesięcy bieżącego roku na Krym dostarczono towary o wartości prawie pół miliarda dolarów, ale istnieje przecież i szara strefa. Uważamy, że część tych pieniędzy trafia do bandytów z tzw. krymskiej Samoobrony, którzy walczą z Tatarami - oświadczył Czubarow.