Konflikt między księżną Kate i księżną Meghan. Wiemy, o co chodzi
Czy może być coś piękniejszego niż kobiece walki w kisielu? A kiedy arenę zastąpimy brytyjskim dworem, a przypadkowe kobiety dwiema księżnymi, sytuacja jest jeszcze ciekawsza.
Mimo że mamy XXI wiek, to ze wszystkich opowieści wciąż najbardziej uwielbiamy te o nienawidzących się księżniczkach. Bo gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o władzę. Nie tę na dworze brytyjskim. Opowieści o kłótliwych kobietach osłabiają wszystkie z nas.
Podobno poszło o perłowe kolczyki, które księżna Markle miała dostać od królowej. Miały być wyrazem akceptacji wobec nowej członkini rodziny królewskiej. A przecież najstarsi górale wiedzą, że kobiety dostają uczulenia i rosną im łuski na całym ciele, gdy inna kobieta zostaje zaakceptowana w obcym im środowisku. Kate ma czuć się mniej doceniona i obawiać się utraty pozycji pupilki władczyni.
Artykuły dotyczące konfliktu najeżone są słowami: "wściekła", "zazdrosna", "zraniona" - czyli całym repozytorium kobiecych emocji, którymi w powszechnym mniemaniu wobec siebie czujemy. To, że teksty są dodatkowo doprawione słowami "podobno", "jak się mówi", "według anonimowego źródła w pałacu" nie ma już najmniejszego znaczenia. Czuć krew, a krew tym czerwieńszą i obfitszą, gdy chodzi o napięcie między dwiema kobietami.
Kobieta kobiecie kobietą?
Wygląda na to, że dzisiejsze 30-latki mogą być ostatnim pokoleniem, które jest wychowane na kodach kulturowych, które lansują nieustanny konflikt wewnątrz płci żeńskiej. Bajki o podłych macochach, które niszczą życie swoich pasierbic, czy zazdrosnych siostrach, które w walce o księcia posuną się do wszystkiego są zastępowane reinterpretacjami baśni, w których dziewczyny się wspierają.
Gdzie siła sióstr, tak jak w przypadku filmu "Frozen" jest w stanie stopić każdy lód. Gdzie uczucie między matką i córką - jak w "Meridzie waleczniej" odwróci najgorsze czary. Gdzie dopiero pocałunek chrzestnej wiedźmy jest pocałunkiem prawdziwej miłości, która przełamie zły urok - tu kłania się "Diabolina".
Jednak stare schematy zwieńczone pobłażliwym: baby tak mają - wciąż mają się dobrze. Nie da się ukryć, że specyfika relacji kobiecych jest skomplikowana i trudno nie widzieć w innych przedstawicielkach płci żeńskiej wroga, skoro od małego szkolono nas, że kiedy bierzesz od obcej kobiety jabłko, to dziesięć razy sprawdź, czy przypadkiem nie jest zatrute. I to zaklęty krąg, bo oglądając takie historie, zaczynamy same je tworzyć, a gdy same je tworzymy, to kolejne tego typu powstają w kulturze. Kod się umacnia. Nie ma jak uciec. A ten mechanizm jest wygodny. Jednostka może znacznie mniej niż grupa.
Magiczne 30 procent
Mimo że znacznie więcej kobiet kończy studia wyższe, to zdecydowanie mniej jest wśród kobiet profesorek czy doktorek. Wierchuszka naukowa to bardzo zmaskulinizowane środowisko. Podobnie jest w dużych firmach. Mimo że kobiety na stanowiskach menadżerskich to już norma, o tyle w zarządach jest ich zdecydowanie mniej.
I nawet jeśli pojawiają się tam jednostki, to dość szybko przejmują one męski typ zarządzania. Według badań masa krytyczna to 30 proc. kobiet w danym środowisku. Wspierające się dziewczyny potrafią forsować swoje rozwiązania, wprowadzać damski punkt widzenia, mówić pewniejszym głosem i nie obawiać się reakcji mężczyzn. O sile kobiecego współdziałania świadczy akcja #metoo. Okazało się, że wielogłos może zburzyć wieloletni mur milczenia i zacząć zmieniać podejście do kobiet, które ośmielają się mówić o przemocy seksualnej.
Siłę kobiecego wsparcia pokazał proces Larry'ego Nassyra, lekarza amerykańskich gimnastyczek, który molestował je seksualnie. Sędzia Rosemarie Aquilina otoczyła sportsmenki taką opieką, że dziewczyny na sali sądowej czuły się pewnie a proces zmienił je z ofiar w zwyciężczynie.
W grupie jest siła, a siła to władza. Niełatwo ją oddać, dlatego prezentowanie kobiet jako mściwych i kłótliwych osłabia je. Im bardziej zdajemy sobie z tego sprawę, tym więcej możemy zdziałać. Meghan i Kate widziane były w szampańskich nastrojach na finale Wimbledonu w miniony weekend. W uszach Kate widniały kolczyki - przypominały perły. Oby były wyrazem akceptacji wobec nowej księżnej - to właśnie Middleton i Markle mają szansę napisać nie baśń, ale prawdziwą historię o niezwalczających się księżniczkach. Bo gdzie taka historia powinna powstać, jeśli na dworze, którym od dawna trzęsą kobiety.