Konflikt Izrael-Iran. Tak Putin korzysta na wojnie na Bliskim Wschodzie
- Konflikt na Bliskim Wschodzie wpływa pozytywnie na działania Rosji w dwóch obszarach: surowcowym i dyplomatycznym. Putin zarabia na wyższych kosztach sprzedaży ropy, przez co będzie miał środki, by długo kontynuować wojnę w Ukrainie - mówi WP Mariusz Marszałkowski, ekspert portalu Defence24.pl.
W poniedziałek Władimir Putin podczas rozmowy z irańskim ministrem spraw zagranicznych Abbasem Aragczim w Moskwie wyraził zdecydowany sprzeciw wobec ostatnich działań wymierzonych w Iran. Prezydent Rosji określił ataki na Iran mianem "nieuzasadnionego aktu agresji, który nie ma żadnych podstaw".
Z kolei rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wcześniej opublikowało oświadczenie jednoznacznie potępiające działania Waszyngtonu. Rosyjskie MSZ wezwało do zaprzestania aktów agresji oraz apelowało o znalezienie rozwiązań politycznych i dyplomatycznych, które mogłyby ustabilizować napiętą sytuację w regionie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozje w Teheranie. Atak Izraela na lotniska w całym Iranie
Przypomnijmy, że 22 czerwca amerykańskie bombowce zaatakowały trzy irańskie obiekty nuklearne zlokalizowane w Fordow, Natanz i Isfahanie.
Czy zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w konflikt izraelsko-irański oznacza, że Rosja zyskuje, czy traci na geopolitycznej scenie, a także w wojnie w Ukrainie?
Zdaniem Mariusza Marszałkowskiego Putin na konflikcie na Bliskim Wschodzie przede wszystkim zarabia. I to niemało.
- Ataki Izraela na Iran i działania odwetowe spowodowały, że ropa naftowa powróciła do cenowych poziomów sprzed ceł Donalda Trumpa. Baryłka ropy kosztuje obecnie prawie 80 dolarów. To komfortowa sytuacja dla rosyjskiego sektora naftowego i budżetu Rosji, który zyskuje na wyższych kosztach sprzedaży ropy naftowej - mówi WP Mariusz Marszałkowski, ekspert Defence 24.pl specjalizujący się w tematyce bezpieczeństwa, energetyki i polityki wschodniej.
Jak dodaje, Moskwie opłaca się ograniczenie udziału Iranu w handlu ropą, który do tej pory był niewielki w stosunku do jego możliwości - ze względu na sankcje.
- Ale i tak 90 proc. irańskiej ropy trafiało do Chin. Pekin ma trzech dostawców ropy: Rosję, Arabię Saudyjską i Teheran. Na odsunięciu Iranu od dostaw może skorzystać pozostałych dwóch graczy. A w perspektywie zamknięcia ważnej dla transportu ropy cieśniny Ormuz, to zwycięzcą będzie Rosja, bo ma do Chin najbliżej - zauważa rozmówca Wirtualnej Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Putin może atakować". Kolejna decyzja Trumpa na korzyść Rosji
Jego zdaniem drugi obszar, gdzie Rosja odnosi korzyści, to segment mediacyjno-polityczno-dyplomatyczny.
- Kreml jawi się jako gracz, którego nie da się pominąć w kontekście zaprowadzenia pokoju na Bliskim Wschodzie - wyjaśnia Marszałkowski.
- Po wybuchu konfliktu minister spraw zagranicznych Iranu nie poleciał do Pekinu, ale do Moskwy. To pokazuje bliskość relacji obu państw. Ale to krótkotrwała korzyść. Bo dopóki Iran jeszcze posiada w ręku karty, to Rosję można wykorzystać jako mediatora. Za chwilę może się jednak okazać, że Iran będzie całkowicie zniszczony i nie będzie z kim rozmawiać - ocenia ekspert.
W jego ocenie Rosja, zarabiając na ropie, będzie miała środki finansowe do prowadzenia długotrwałej wojny w Ukrainie.
- Pamiętajmy, że Moskwa nie jest samowystarczalna, jeśli chodzi o produkcję zbrojeniową. Musi kupować podzespoły, systemy uzbrojenia z Chin czy Korei Północnej. Rosyjskie wpływy do budżetu są mocno skorelowane z sytuacją na rynku surowców. Im wyższy koszt ropy, tym więcej wpływa do państwowej kasy. A później te pieniądze przeznaczane są na przemysł zbrojeniowy, modernizację i zakup sprzętu - komentuje ekspert Defence24.pl
Zdaniem Marszałkowskiego na razie nie widać, by konflikt na Bliskim Wschodzie miał bezpośrednie przełożenie na wojenny front w Ukrainie.
- Rosjanie od kilkunastu miesięcy są w permanentnej ofensywie. W niektórych obszarach idzie im lepiej, w innych gorzej. Jednak, dzięki środkom finansowym z rynku surowców, będą mogli kontynuować swoje działania wojenne jeszcze przez długi czas. Nie zaszkodzi im osłabiony Iran, który dostarczał broń, amunicję czy drony Shahed. Rosja przejęła już technologię i produkcję budowy bezzałogowców od Iranu i wytwarza je u siebie. Gdyby atak Izraela na Iran nastąpił rok-dwa lata temu, mógłby mieć przełożenie na dostawy uzbrojenia z Teheranu do Rosji. Ale dzisiaj ma to ograniczony i niewielki wpływ - podsumowuje rozmówca Wirtualnej Polski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski