ŚwiatKonferencja prasowa byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza

Konferencja prasowa byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza

- Nastał czas, aby powiedzieć o tym, że mam zamiar kontynuować walkę o przyszłość Ukrainy - powiedział były prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, który zwołał konferencję prasową w rosyjskim mieście Rostów nad Donem. Dodał, że został zmuszony do wyjazdu, bo bezpośrednio groziła śmierć jemu i jego bliskim. Oceniając sytuację na Ukrainie, stwierdził, że "cały naród ukraiński został cynicznie oszukany". Zdradził, że nie weźmie udziału w zaplanowanych na 25 maja wyborach prezydenckich, gdyż - jego zdaniem - będą one nielegalne.

Konferencja prasowa byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Yuri Kochetkov

28.02.2014 | aktual.: 28.02.2014 15:44

Odsunięty od władzy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oświadczył, że nikt nie pozbawił go urzędu i zapowiedział dalszą walkę o przyszłość Ukrainy. Oświadczył, że władzę na Ukrainie przejęły "profaszystowskie siły", a za kryzys w tym kraju odpowiada "nieodpowiedzialna zachodnia" polityka wspierania Majdanu.

- Ważne jest przeprowadzenie śledztwa z pomocą Europy ws. przemocy na Ukrainie - ocenił Janukowycz. W ocenie byłego prezydenta uzbrojeni ludzie powinni zniknąć z ulic Ukrainy.

Zdaniem Janukowycza Ukraina jest silnym państwem i wyjdzie z kryzysu. Winą za kryzys na Ukrainie obarczył działaczy Majdanu i wspierające ich kraje zachodnie, w tym USA.

Za "wyjście z sytuacji" na Ukrainie Janukowycz uznał wypełnienie porozumienia, jakie 21 lutego w obecności ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Polski i Francji podpisał z opozycją.

- Nikt mnie obalił. Zostałem zmuszony do opuszczenia Ukrainy wobec zagrożenia życia mojego i rodziny - oznajmił.

- Pod wpływem sił Majdanu głosował parlament. (...) Trudno dzisiaj znaleźć słowa dotyczące obecnej władzy i kto ją obejmuje - stwierdził. W jego ocenie osoby w nowym rządzie są "zwolennikami przemocy". - Te osoby budzą strach. Dlatego uważam, że rada najwyższa nie jest legalna - powiedział. Dodał, że "Ukraina jest teraz w ślepej uliczce, do której zaprowadzili ją radykałowie".

"Wstyd mi, bałem się"

Janukowycz został zapytany, czy jest mu wstyd. - Wstyd. Chciałem przeprosić przede wszystkim weteranów, naród ukraiński, za to co miało miejsce na Ukrainie, za to, że nie wystarczyło mi sił, żeby utrzymać stabilność, i że dopuściłem do tego bardaku, który jest teraz w kraju - przyznał Janukowycz.

Janukowycz oznajmił również, że nie uciekł z Ukrainy. Zdradził również, że kiedy jeszcze był w Kijowie, jego samochód został ostrzelany z broni maszynowej.

- Bałem się o siebie i członków mojej rodziny. Nawet mojego młodszego wnuka wpisali na listę osób do lustracji. Syn zabrał go z przedszkola i powiedział mi: ja w takich warunkach nie mogę ryzykować życiem rodziny. Taka była realna sytuacja - powiedział.

Odpowiadając na pytanie o decyzję szwajcarskiej prokuratury, która wszczęła śledztwo przeciwko niemu i jego synowi Ołeksandrowi w związku z praniem brudnych pieniędzy, Janukowycz wezwał mieszkańców Ukrainy, aby sprzeciwili się obecnym władzom.

Komentując pomysły postawienia go przed Trybunałem w Hadze, Janukowycz powiedział, że w sprawie wydarzeń na Ukrainie należy przeprowadzić niezależne dochodzenie z udziałem opozycji i Rady Europy.

Co z Krymem?

Pytany, co dalej z Krymem, Janukowycz ocenił, że władzę tam przejęła mała grupka radykałów. - Mieszkańcy Krymu nie chcą im podlegać - ocenił. Uważa, że wszelkie działania wojskowe są niedopuszczalne i nie będzie prosił Rosji o interwencję. - Uważam, że Ukraina powinna pozostać jednolita i niepodzielna - powiedział. I dodał: "Krym powinien pozostać częścią Ukrainy, zachowując autonomię".

Dopytywany później przez dziennikarzy, Janukowycz powiedział: "Rosja nie może stać obojętnienie wobec losu Ukrainy, powinna powstrzymać chaos i terror".

- Do Rosji trafiłem dzięki patriotycznym oficerom, którzy wykonali swój dług i pomogli mi zachować życie. To po pierwsze. Po drugie - nie spotykałem się z Władimirem Putinem. Po tym, jak już trafiłem na terytorium Rosji, rozmawiałem z nim telefonicznie - powiedział. Dodał, że uzgodnił, że kiedy będzie taka możliwość, obaj się spotkają, jednak nie padła żadna data.

Wyjaśnił też, że spotkanie z dziennikarzami odbywa się w Rostowie nad Donem, gdyż mieszka tam jego stary przyjaciel, który udzielił mu schronienia. Zapowiedział również, że wróci na Ukrainę, jak tylko zostaną zapewnione warunki bezpieczeństwa dla niego i jego rodziny.

Janukowycz mówił również, że będzie się modlić do Boga, by "dzisiejsza władza na Ukrainie zrozumiała i zaprzestała przemocy".

Zapytany o problemy finansowe Ukrainy, Janukowycz powiedział: "ten stan przed bankructwem powstał u nas po tym, jak na Ukrainie zaczął się stan destabilizacji i Ukraina straciła takiego ważnego partnera jakim jest Rosja".

Wiele razy Janukowycz podczas konferencji Janukowycz mówił, że nie dosłyszał pytań dziennikarzy. Choć czasami prosił o ich powtórzenie, zdarzały się przypadki, kiedy prosił, aby to inny dziennikarz zadał swoje pytanie.

"Nie wiem, jaki będzie los Tymoszenko"

Janukowycz pytany, jaki jest jego stosunek do zwolnienia Julii Tymoszenko, powiedział: "nie wiem, jaki będzie jej los". - Czy pójdzie na wybory, czy nie pójdzie, myślę, że naród ukraiński odpowie na to pytanie, czy ma być w polityce czy nie - mówił.

Odnosząc się do sprawy karnej Tymoszenko, powiedział, że to była decyzja sądu, a warunki w więzieniu Tymoszenko miała "ekskluzywne". W jego ocenie Tymoszenko przyniosła straty całej Ukrainie.

- Spotkałem się z funkcjonariuszami berkutu i przeprosiłem ich. To są ludzie którzy stali bez broni, oblewani koktajlami mołotowa, do których strzelano - powiedział. Janukowycz przeprosił ich za to, że "stali i niewinnie cierpieli". Zaznaczył przy tym, że nigdy nie wydał milicji rozkazu strzelania do demonstrantów w Kijowie. I oświadczył, że odpowiedzialność za rozlew krwi na Ukrainie spoczywa na demonstrantach.

- Na koniec chciałbym zwrócić się do tych, którzy nazywają się tzw. legalną władzą na Ukrainie: opamiętajcie się i zaprzestańcie tych działań. Będziecie brać za to odpowiedzialność - powiedział. Dodał, że dla dzisiejszej władzy "nie istnieje naród ukraiński".


Wcześniej Wiktor Janukowycz rozesłał rosyjskim mediom oświadczenie, z którego wynika, że wciąż uważa się za urzędującego prezydenta. Janukowycz potępia działania Majdanu i nazywa je niekonstytucyjnymi. Wzywa do przestrzegania umowy z 21 lutego i zaprzestania represji wobec jego zwolenników.

Były prezydent Ukrainy oświadczył, iż jest oczywiste, że regiony południowe i południowo-wschodnie Ukrainy nie akceptują bezprawia w kraju.

Takie oświadczenie wpisuje się w retorykę ostatnich komunikatów rosyjskiego MSZ, którego przedstawiciele nie chcą uznać konstytucyjności zmian zachodzących na Ukrainie. Wciąż nie wiadomo, gdzie konkretnie przebywa Wiktor Janukowycz. Rosyjscy dziennikarze nie wykluczają, że znalazł schronienie w jednej z rządowych rezydencji, w pobliżu Moskwy. Z kolei Oleg Mitwol, szef rosyjskiego ugrupowania Sojusz Zielonych-Ludowa Partia twierdzi, że "grupa ukraińskich obywateli" kupiła dom w podmoskiewskiej Barwisze za 52 mln dolarów. Według polityka, widziano w tej rezydencji Wiktora Janukowycza, co sugeruje, że to on może być nabywcą willi.

Nowe władze Ukrainy wysłały za Janukowyczem międzynarodowy list gończy. Były prezydent ma być odpowiedzialny za strzelanie do protestujących na ulicach Kijowa i śmierć wielu uczestników Majdanu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)