Koncerty i wielkie imprezy na polskich stadionach - czy to się opłaca?
W tym roku na stadionach w Gdańsku i Poznaniu nie wystąpią żadne wielkie gwiazdy, bo władze tych miast nie zamierzają do dopłacać do koncertów. W tym samym czasie na kolejne wielkie wydarzenia zapraszają Wrocław i Warszawa, które dzięki nim zarabiają.
24.04.2015 | aktual.: 27.04.2015 14:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Cztery stadiony zbudowane na piłkarskie Mistrzostwa Europy w 2012 r. kosztowały w sumie ok. 4,5 mld zł. Władze wszystkich miast – gospodarzy turnieju przekonywały, że to nie jest inwestycja tylko na potrzeby Euro 2012, ale później obiekty mają służyć nie tylko organizacji meczów piłkarskich, ale też być areną wielu ciekawych wydarzeń, w tym przede wszystkim koncertów gwiazd światowej sławy.
Jako pierwszy został otwarty stadion w Poznaniu, a otwarcie 20 września 2010 r. uświetnił występ Stinga. Koncert i możliwość zobaczenia przebudowanego w całości obiektu przyciągnął 30 tysięcy widzów, ale okazało się, że Poznań musiał do niego dopłacić blisko 3 mln zł. Prokuratura wszczęła nawet śledztwo, ponieważ istniało podejrzenie zawarcia umowy niekorzystnej dla miasta. Po półtora roku śledztwo jednak umorzono.
Poznań ma operatora, ale nie ma koncertów
Odkąd Poznań jako jedyny z gospodarzy znalazł operatora dla stadionu (konsorcjum KKS Lech Poznań i Marcelin Management), to na jego barkach spoczywa organizacja wszelkich imprez na stadionie – większość z nich, np. „Dzień Dziecka” odbywa się jednak nie na płycie głównej, lecz na parkingu przed stadionem. Na samej płycie operator zorganizował dwa duże koncerty – w 2013 r. na obiekcie wystąpiła Alicia Keys, a rok później Iron Maiden wraz z zespołami Slayer i Ghost. W zeszłym tygodniu okazało się, że podobnego koncertu w tym roku nie będzie.
- Bez wsparcia finansowego miasta nie udało nam się skonstruować budżetu wymaganego do organizacji tak dużego przedsięwzięcia – wyjaśniał Jacek Marzoch, prezes Marcelin Management).
W odpowiedzi Jacek Jaśkowiak wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że miasto nie zamierza dopłacać do organizacji koncertów na INEA Stadionie.
Roczny koszt utrzymania poznańskiego stadionu to ok. 7-8 mln zł. Udaje się je niemal w całości pokryć przede wszystkim z biletów na mecze kupowanych przez kibiców Lecha, opłaty od sponsora tytularnego, a także wynajmu powierzchni na różne biura i inne obiekty komercyjne takie jak restauracja i klub fitness, w ich budowę operator musiał jednak zainwestować własne pieniądze, dlatego trudno mówić o tym, aby zarabiał na dzierżawieniu obiektu. To jednak nie jest zmartwienie dla władz Poznania, ponieważ miasto i tak otrzymuje od operatora stały czynsz w wysokości 600 tys. zł rocznie.
Wrocław zaczął na sporym minusie, teraz ma zacząć zarabiać
Rok po otwarciu stadionu w Poznaniu otwarto arenę Euro 2012 we Wrocławiu, a pierwszą wielką imprezą na obiekcie była walka bokserska Tomasza Adamka z Witilijem Kliczką. W przeciągu kilku kolejnych tygodni na obiekcie odbyły się kolejne wielkie imprezy – koncert George’a Michaela, pokaz Monster Jam i występ grupy Queen. Jak się później okazało, do wszystkich trzech Wrocław i tak musiał dopłacić.
- Pierwsze imprezy organizowane były przez operatora, którego dziś na stadionie już nie ma, następne we współpracy z prywatnymi firmami, które jednak nie wywiązały się ze swoich zobowiązań i dziś sprawę rozstrzyga sąd – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Adam Burak, rzecznik prasowy wrocławskiego stadionu.
W sądzie Wrocław walczy o odzyskanie 3,2 mln zł, takie bowiem straty przyniósł koncert grupy Queen mimo wielkiego sukcesu artystycznego i frekwencyjnego.
Jak zapewnia Burak, teraz zmienił się model finansowania imprez na stadionie, co przynosi efekty w postaci zysków do budżetu miasta. Teraz to nie spółka zarządzająca obiektem organizuje na nim koncerty i inne wydarzenia komercyjne, ale zewnętrzni organizatorzy, którzy wynajmują stadion od miasta, biorąc na siebie koszty organizacji, ale też zgarniając zyski ze sprzedanych biletów. Standardowa opłata za wynajęcie obiektu to 220 tys. zł za każdy dzień, co sprawia, że każda większa impreza daje miastu kilkaset tysięcy złotych zysku. Na razie jednak Wrocław cały czas jest na „minusie”.
- W ubiegłym roku wygenerowaliśmy przychód rzędu 10 mln zł. Niestety, wysokie techniczne koszty utrzymania stadionu wynoszące rocznie ok. 12 mln zł powodują, że potrzebujemy jeszcze chwilę, aby wyjść na plus – mówi Burak, dodając, że wychodzenie „nad kreskę” powinno się zacząć na przełomie 2016 i 2017 r.
Dzięki przyjętemu modeli biznesowemu na wrocławskim stadionie dość regularnie odbywają się różne ciekawe wydarzenia. Już zapowiedziano m.in. koncert Andrea Bocellego, festiwal „Dozwolone od 18 lat”, a także SupeFinał, czyli finał polskiej ligi futbolu amerykańskiego.
Gdańsk też ma problem z koncertami
W przypadku stadionu w Gdańsku za pierwsze wielkie wydarzenia inaugurujące otwarcie obiektu należy uznać mecz towarzyski Polska – Niemcy, który... przeniesiono z Warszawy,, gdzie nie zdążono na czas ukończyć prac przy budowie Stadionu Narodowego.
Rok później na PGE Arenie wystąpiła światowej sławy piosenkarka Jennifer Lopez, a w 2013 r. najpierw odbył się koncert grupy Bon Jovi, a następnie Justina Timberlake’a. Ten drugi cieszył się wyjątkowo dużym zainteresowaniem - wyprzedano na niego komplet biletów.
- Arena Gdańsk Operator te koncerty realizowała na zasadzie współorganizacji z firmą MJM Prestige. Ryzyko biznesowe organizacji każdego koncertu rozkładane było na obu partnerów, również część kosztowa - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Lesław Januszewski, rzecznik prasowy PGE Areny. - Zyski z przedsięwzięcia również dzielono na obu partnerów i część zysków zasiliła spółkę odpowiedzialną za zarządzanie obiektem, czyli Arena Gdańsk Operator - dodaje.
W tym roku podobnie jak w Poznaniu nie odbędzie się żaden wielki koncert i powodem także jest nieopłacalność inwestycji. Do organizacji tego typu wydarzenia musiałoby dopłacić miasto.
- Jest posucha na trasy koncertowe wielkich gwiazd, a nie stać nas na dokładanie pieniędzy gdańskich podatników na organizację koncertu – oświadczył pod koniec marca Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Gdańska.
Sama PGE Arena podobnie jak pozostałe stadiony na razie nie przynosi zysków, które pokrywałyby w całości koszty utrzymania obiektu.
- Ostatnie jak i poprzednie sprawozdania finansowe spółki, której zostały złożone w Krajowym Rejestrze Sądowym wykazują tendencję malejącą w zakresie kosztów działalności operacyjnej - zapewnia jednak Januszewski, nie zdradzając jednak konkretnych sum.
Stadion Narodowy po latach klap w tym roku ma zacząć zarabiać
Najbardziej pechową areną Euro 2012 pozostaje Stadion Narodowy. Z powodu opóźnienia w pracach budowlanych w latach 2011-2012 musiano odwołać w sumie aż siedem wielkich imprez, w tym wielkie show Red-Bull X-Fihters i mecz Polska - Niemcy, które przeniesiono na już gotowe stadiony odpowiednio w Poznaniu i Gdańsku.
Także w kolejnych latach najnowocześniejszej arenie piłkarskiej w Europie przytrafiały się kompromitujące wpadki, jak słynna „powódź”, która spowodowała odwołanie meczu Polska – Anglia czy też ostatni skandal ze skróconym Grand Prix na żużlu z powodu złego stanu toru. Za organizację imprez odpowiadały jednak związki sportowe, które były organizatorem wydarzeń.
Mimo wpadek to właśnie Stadion Narodowy organizuje najwięcej wydarzeń, ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych aren Euro 2012, na co dzień z jego murawy nie korzysta żadna drużyna ligowa.
To m.in. właśnie dzięki temu na Stadionie Narodowym regularnie odbywają się największe koncerty światowych gwiazd. W minionych latach wystąpili tu m.in. Coldplay, Roger Waters, Depeche Mode, Metallica, a za sprawą corocznego Orange Warsaw Festival także Beyonce, The Offspring czy Fatboy Slim. Wielkim wydarzeniem muzycznym lata będzie zaplanowany na 25 lipca koncert zespołu AC/DC. Przyjęto tu model finansowy podobny do tego we Wrocławiu – stadion zarabia na wynajmowaniu obiektu organizatorom koncertów czy innych wydarzeń i to oni biorą na siebie związane z tym ryzyko finansowe.
- Tylko w 2014 r. odbyło się u nas 28 całostadionowych imprez i do żadnej z nich nie dołożono ani złotówki z pieniędzy publicznych. Wszystkie te wydarzenia dały nam w sumie 15 mln zł przychodu – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Glinkowski, menedżer ds. relacji publicznych w spółce PL.2012, która zarządza stadionem. – Drugie tyle to zysk, które przyniosło 369 różnego rodzaju imprez biznesowych – dodaje.
Glinkowski przyznaje, że spółka PL.2012 jest współorganizatorem tylko niektórych imprez takich jak Memoriał Kamili Skolimowskiej czy cyklu „Zimowy Narodowy”. Zdarzają się też pojedyncze imprezy, przy których część zysków ze sprzedaży biletów zasila budżet stadionu.
- Miniony rok zamknęliśmy milionem złotych „na minusie”, ale tak naprawdę to było 300 tys. zł, ponieważ 700 tys. zł zabezpieczyliśmy na ewentualne remonty. Plan na 2015 r. zakłada, że po raz pierwszy Stadion Narodowy wygeneruje zysk, ale na razie wolimy się nie chwalić, na jakim poziomie – zapewnia Glinkowski.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .