Kompromitujący mezalians na salonach

Platforma nie wahała się niegdyś porównywać Giertycha i jego partii do hitlerowców. Współpraca z LPR była jednym z najcięższych zarzutów PO wobec PiS. To przeciwko Giertychowi mobilizowano młodzież, która w imię nowoczesności i Europy oraz hasła „Nie rydzykuj!” głosowała na Tuska. Dziś liderzy Platformy nie wykluczają... przyjęcia Giertycha do PO. „Gazeta Polska” odkrywa interesujące szczegóły dotyczące tego politycznego mezaliansu

Kompromitujący mezalians na salonach
Źródło zdjęć: © PAP

23.02.2010 | aktual.: 09.03.2010 21:46

„Giertych kieruje organizacją, która odwołuje się w swoich gestach do wzorców hitlerowskich” – mówił w 2006 r. po zawarciu przez PiS koalicji z LPR Stefan Niesiołowski, stwierdzając też, że „Giertych na ministra edukacji to policzek dla młodzieży, policzek dla nauczycieli”. W efekcie podobnych wypowiedzi zaczęły odbywać się młodzieżowe manifestacje pod rzadko krytykowanym przez komentatorów hasłem „Giertych do wora, wór do jeziora”. W największych mediach tygodniami aż do przesady roztrząsano imprezy założonej przez Giertycha Młodzieży Wszechpolskiej, podczas których w hitlerowskim geście zamawiano słynne pięć piw. Politycy PO nie posiadali się z oburzenia.

Tymczasem dziś wielu spośród najważniejszych liderów PO publicznie nie odcina się zdecydowanie od pomysłu przyjęcia Giertycha do swojej partii. „Niczego nie można wykluczyć” – tak o ewentualnym członkostwie lidera LPR w PO wypowiedział się w TVN 24 szef klubu tej partii Grzegorz Schetyna. „Jeżeli miałby ochotę… Nie wiem” – odpowiedziała w Radiu RMF na to samo pytanie Julia Pitera. Z kolei Jarosław Gowin zadeklarował, że bliżej mu do Giertycha niż wymienianego wcześniej wśród potencjalnych kandydatów PO na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. „Na razie Giertych jest ideologicznie bardzo daleko od PO, ale gdyby ewoluował w stronę polityka mniej narodowego, a bardziej konserwatywno-liberalnego, być może znalazłby miejsce w Platformie” – stwierdził.

Giertych: ja, anioł stróż PO

– W ciągu ostatnich kilku miesięcy Grzegorz Schetyna spotkał się co najmniej dwa razy z Romanem Giertychem. Wiem o tych dwóch spotkaniach, ale nie wykluczam, że było ich więcej – mówi nasz rozmówca. – Natomiast gdy chodzi o bieżące kontakty z Giertychem, to zajmuje się tym Tomasz Siemoniak – opowiada. Siemoniak to wiceminister w MSWiA. Jak pisaliśmy, był on główną osobą ze strony PO prowadzącą rozmowy z LPR w czasach prezesury w TVP Piotra Farfała. Nasi rozmówcy opowiadają, że zarówno Donald Tusk, jak i Grzegorz Schetyna bywali niegdyś w willi Giertycha w Łomiankach pod Warszawą.

O co chodzi w tej grze? Platforma i Giertych mają wspólnego wroga – PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Giertych wie, że dopóki Kaczyński będzie rządził na prawicy, on nie ma żadnych szans na powrót do gry. Jego wstąpienie do PO to w obecnej sytuacji mrzonki, natomiast może wyświadczyć tej partii wiele usług, licząc na odpowiednie wynagrodzenie. „Występuję w roli małego anioła stróża PO. Zawsze uaktywniam się wtedy, gdy widzę, że grozi realny powrót PiS” – powiedział niedawno Giertych „Faktowi”. Na co liczy Giertych w zamian za owo stróżowanie, czyli ujawnianie rzekomych niegodziwości PiS? Jedno z pewnością już uzyskał – znów pojawił się w mediach i to nie jako hitlerowiec, lecz zatroskany nadużyciami najbardziej znienawidzonego przez owe media lidera PiS swój chłop.

Od czasu zwycięstwa PO Giertych robi wszystko, by jako adwokat zajmować się sprawami, przy okazji których może dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat PiS. Według naszych informatorów, PO ma odwdzięczyć się Giertychowi, wpuszczając jego mniej znanych ludzi na swoje listy w wyborach samorządowych. Co oprócz tego? Tu nasi rozmówcy posługują się wyłącznie przypuszczeniami. – Giertych za prezesury Farfała w TVP mógł dać swoim ludziom dobrze płatną pracę w TVP. Teraz PO może im po cichu podsunąć różne urzędnicze stołki. Radzę też przyglądać się, czy kancelaria Giertycha nie broni czasem spółek skarbu państwa. Paradoksalnie, Giertych starając się nie dopuścić do całkowitego rozpadu swojej partii, wzoruje się na Jarosławie Kaczyńskim, który po porażkach z lat 90. starał się utrzymać przy sobie grono współpracowników z Porozumienia Centrum, by mieć ich, gdy koniunktura się odwróci – mówi nasz rozmówca.

Strategia prowokacji medialnej

Cel będącego na marginesie polityki Giertycha wydaje się być jasny: rozpaczliwe próby powrotu do gry. Ale po co Giertych Platformie?

W ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z prowokacją medialną, której celem było wywołanie w społeczeństwie wrażenia, że Jarosław Kaczyński to niereformowalny osobnik szukający haków na swoich wrogów. Powodem tego miała być jego wypowiedź o hakach na Radosława Sikorskiego, o których Kaczyński miał mówić w wywiadzie dla „Newsweeka”. O istnieniu takiej wypowiedzi opinia publiczna dowiedziała się przed ukazaniem się wywiadu, z jego upowszechnianej przez „Newsweek” internetowej zajawki. Brzmiała ona następująco: „»Jeśli Donald Tusk postawi w wyborach prezydenckich na Radosława Sikorskiego, to będzie bardzo zabawnie« – mówi »Newsweekowi« Jarosław Kaczyński. Czemu? Bo – jak twierdzi lider PiS – na Sikorskiego są haki”.

Newsa tego powieliły nienawidzące Kaczyńskiego media. Tymczasem okazał się on być zwykłą manipulacją. Podstawą dla niej stał się następujący fragment wywiadu, który ukazał się w papierowym „Newsweeku”:

„N”: Widzimy Pana zadowolenie, że PO ma do wyboru Komorowskiego i Radosława Sikorskiego.

J.K.:Jeśli Tusk postawi na Sikorskiego, będzie się miał z pyszna. Tak, to byłoby bardzo zabawne.

„N”: Prezydent, powołując Sikorskiego na szefa MSZ, miał wobec niego wątpliwości. Czemu?

J.K. To jest objęte tajemnicą państwową. Gdyby obowiązywała konstytucja według projektu PiS, to nie ma wątpliwości, że prezydent odmówiłby jego powołania.

„N”: Jest konkretna wiedza, czy też konkretne wydarzenie, które dyskredytuje Sikorskiego?

J.K.: Tak.

„N”: Ale przecież on był ministrem obrony w rządach PiS. Dlaczego przed tamtą nominacją nie było zastrzeżeń?

J.K.: Chodzi o wydarzenie późniejsze.

„N”: Z tego powodu Sikorski został zdymisjonowany w lutym 2007 r.?

J.K.: Tak, choć do dymisji doszło z pewnym opóźnieniem.

„N”: Użyje pan tego w kampanii wyborczej?

J.K.: W kampanii będzie przestrzegane prawo.

Wypowiedzi Kaczyńskiego nie miały więc nic wspólnego z efektem, jaki wersja upowszechniona przez „Newsweeka” wywołała w mediach. Na to, że rzekoma wypowiedź Kaczyńskiego o hakach to manipulacja, zaczęli zwracać uwagę niektórzy komentatorzy – napisał o tym m. in. Łukasz Warzecha na swoim blogu. Ale informacja ta nie stała się newsem na miarę głównych telewizyjnych programów informacyjnych z wielomilionową widownią.

Teczki i aresztowana żona

Bo nagle z odsieczą przyszedł Giertych. Jako były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego zapewnił, że wszyscy politycy PO w czasie rządów PiS mieli założone teczki. „Jest prawdą, że Jarosław Kaczyński zbierał materiały o politykach opozycji i koalicji – i to głównie materiały niepochlebne. Jeżeli to nazwać polityką zbierania haków, to Jarosław Kaczyński był głównym zbieraczem” – wyjaśniał w TVN24. Powiedział, że były premier miał zastanawiać się, „jakby zareagował Grzegorz Schetyna na aresztowanie jego żony w związku z wymyślonymi zarzutami”.

Wsparcia Giertychowi udzielił Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA w rządzie Kaczyńskiego, stwierdzając: „To, o czym mówił Roman Giertych, nie jest żadną tajemnicą”. Przypomnijmy, że niegdyś Giertych zgłaszał kandydaturę Kaczmarka na premiera.

Kłamliwa teza o hakach wysnuta z tekstu „Newsweeka” zyskała więc uprawdopodobnienie. Tekst ze słowem „haki” w tytule, niezawierający żadnych usprawiedliwiających taką reklamę treści opublikował też na czołówce „Gazety Wyborczej” Paweł Wroński. Ślady operacji polegającej na wmówieniu ludziom skojarzenia Kaczyński-haki, pojawiały się już zresztą wcześniej. Gdy Bronisław Komorowski stał się kandydatem PO na prezydenta z największymi szansami, ni stąd ni zowąd pojawiły się w tym samym czasie sugestie Moniki Olejnik i Janiny Paradowskiej, że na Komorowskiego wyciągane będą haki. Jakie haki, czy dotyczą prawdziwych win – tego czytelnik nie miał szans się dowiedzieć. Jasne było tylko, że wyciągną je źli ludzie. Tak oto w wyniku zabiegów medialnych postanowiono spacyfikować wszelkie zagrożenia dla „najlepszych” kandydatów.

Wspólnicy od dorzynania watah

Ale Giertych występuje obecnie także w rozgrywce pomiędzy kandydatami na kandydata na prezydenta PO. Wspiera Radosława Sikorskiego, rywala Bronisława Komorowskiego, którego zausznikiem jest Janusz Palikot. Palikot, kolega Komorowskiego m.in. ze wspólnych sylwestrów i wyjazdów do Rosji, sugerował niedawno, że Sikorskiemu zaszkodzić mogą teksty jego żony Anne Applebaum.

Kontakty między Sikorskim i Giertychem są od dawna bliskie. Sikorski jako minister obrony przyznał Giertychowi odznaczenie za zasługi dla obronności kraju. Media pisały o SMS-ie wysłanym przez Giertycha do Sikorskiego o treści „dorżnęliśmy watahę w telewizji”. Dzieci Sikorskiego, jak i Giertycha chodzą wspólnie do szkoły Opus Dei w Falenicy koło Warszawy. Nie jest to tania szkoła – oprócz czesnego rodzice muszą wyłożyć kilkadziesiąt tysięcy złotych na wykup udziałów w spółce „Rodzice dla szkoły”, która finansuje jej rozbudowę. W jednym z ostatnich wywiadów Giertych powiedział, atakując PiS, że w „lochach” Biura Bezpieczeństwa Narodowego są materiały, które obciążają Bronisława Komorowskiego i pozwoliłyby wygrać z nim nawet Przemysławowi Gosiewskiemu. – Giertych chwalił się, że to jego wypowiedzi doprowadziły do tego, że PO wstrzymała się z poparciem Komorowskiego jako kandydata na prezydenta – opowiada nasz rozmówca.

Piotr Lisiewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)