Kompetencje zawieszonego wiceprezesa TVP przejmie prezes?
Kompetencje wiceprezesa ds. programowych
przejmie prawdopodobnie prezes TVP Jan Dworak - powiedział przewodniczący Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej, Marek
Ostrowski. Jak zaznaczył, rada będzie oczekiwała od niego
informacji, czy przejmuje cały zakres obowiązków, czy decyduje się
na ich rozdzielenie w zarządzie.
W środę w nocy Rada Nadzorcza TVP zawiesiła w czynnościach wiceprezesa ds. programowych Ryszarda Pacławskiego.
Raczej intencją rady było, zgodnie zresztą z tym, o co występował prezes, by to on bezpośrednio zarządzał i nadzorował program. Ale zarząd ma kompetencje, by dokonać jeszcze jakiegoś innego podziału czy przełożenia zakresu tych obowiązków na pozostałych członków. To gestia zarządu, nie rady - powiedział Ostrowski.
Podkreślił, że zawieszenie jest bezterminowe. Zostało zastosowane po to, by wyjaśnić sprawę konfliktu w zarządzie, różnych patów decyzyjnych. Jeśli rada uzna, że wszystko zostało rozwiązane, sprawy idą w dobrym kierunki i że prezes Dworak, zarząd, radzą sobie, rada będzie musiała wrócić do sprawy i dyskutować: odwieszamy wiceprezesa Pacławskiego czy nie - zaznaczył przewodniczący rady.
Zastrzegł, że rozwiązanie to jest traktowane tymczasowo. Jeden z członków zarządu został zawieszony, teraz rada będzie się przyglądała, jak funkcjonuje zarząd czteroosobowy i czy sytuacja w telewizji jest prawidłowa - powiedział Ostrowski. Przypomniał, że w statucie jest zapis, że zarząd liczy od jednego do pięciu członków. Podkreślił też, że rada nie podejmowała tematu liczebności zarządu.
Na pytanie, czy nie lepiej było odwołać Pacławskiego, Ostrowski odpowiedział: "Może i lepiej, ale z naszego statutu wynika, że do odwołania potrzeba nie pięciu, lecz sześciu głosów. Były takie próby, dla bardziej przejrzystego potraktowania sprawy, ale nie uzyskały większości".
Według niego, żadnego wpływu na zawieszenie Pacławskiego nie miał projekt zmian statutu TVP, który zaproponował minister Skarbu Państwa (w projekcie jest zapis, że do zawieszenia członka zarządu potrzeba nie 5, lecz 6 głosów członków rady, czyli tyle samo, ile do odwołania). Ta sprawa się ciągnie od kilku miesięcy. Nie widzę tu związku. Na poprzednim posiedzeniu, ze względu na późną porę, tego nie zrobiliśmy, teraz dokończyliśmy podjęty w wówczas temat - wyjaśnił Ostrowski.