Komorowski: wizyta premiera w Brukseli jest źle przygotowana
Byłoby pięknie, gdyby po wizycie premiera Kaczyńskiego w Brukseli pozycja Polski na arenie europejskiej zmieniła się, ale w tym przypadku chyba nie będzie. Myślę, że ta wizyta jest źle przygotowana. W ostatnie chwili coś zmieniano: miał być wykład premiera – nie będzie, nie wiadomo też, czy Jarosław Kaczyński spotka się z eurodeputowanymi, czy też nie. Ta wizyta będzie raczej wizytą zapoznawczą - powiedział wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski w audycji "Salon Polityczny Trójki".
30.08.2006 12:16
Beata Michniewicz: Premier Jarosław Kaczyński leci do Brukseli. Czy po tej wizycie może się zmienić pozycja Polski na arenie europejskiej?
Bronisław Komorowski: No to by było pięknie.
A może być pięknie?
- Może być. Na pewno. Ale chyba nie w tym przypadku. Bo, gdyby tak było, że sama wizyta premiera zmienia w sposób zasadniczy wizerunek Polski, zły wizerunek Polski w świecie zachodnim, w Unii Europejskiej, to bym się bardzo cieszył. Ja wyrażałem satysfakcję, że pan premier Kaczyński pierwszą swoją wizytę zagraniczną adresuje do Brukseli. Chciałbym jednocześnie stwierdzić, że wydaje się, że czeka - jeśli będzie chciał taką pracę wykonać - długa, ciężka praca. I cały rząd.
Praca wewnętrzna czy praca na zewnątrz?
- I wewnętrzna i zewnętrzna. Wizerunek Polski jest łatwo popsuć. Ostatnio popsuł go w sposób dramatyczny pan Antoni Macierewicz. I żeby to odbudować, czasami trzeba pracować lata. Wydaje mi się, że sama wizyta, zdaje się nienajlepiej przygotowana.
Dlaczego Pan tak mówi, że nienajlepiej przygotowana?
- Takie są opinie, że w ostatniej chwili zmieniano. Miał być wykład pana premiera, związany z polską wizją przyszłości UE, tego wykładu nie ma. Tam są jakieś różne niejasności czy spotka się z eurodeputowanymi, czy też nie. Widać, że wizyta nie jest najlepiej skonstruowana. Ale jeszcze raz chciałem powiedzieć: ja z satysfakcją odnotowuję, że premier rządu PiS-owskiego jednak pierwszą swoją zagraniczną wizytę odbywa do Brukseli, a więc do mekki europejskiej.
Nieoficjalnie wiadomo - co jest ważne - że premier już teraz został zaproszony do złożenia kolejnej wizyty w Brukseli. O czym to może świadczyć? Że rozmowy są tak potrzebne i tak trudne, że trzeba je powtarzać?
- To pewnie świadczy o ogromnej ilości rzeczy niejasnych z punktu widzenia polityków UE, jeśli chodzi o Polskę. Polska ma kiepskie notowania i wiele spraw dziwi i budzi wątpliwości w UE. Ale oprócz tego, to może świadczyć o pewnej normalności, bo rzeczą normalną jest to, że premierzy rządów wchodzących w skład UE regularnie spotykają się z szefem komisji, omawiają wiele spraw. Ja obawiam się, że ta wizyta będzie raczej wizytą - tutaj słyszałem przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych - zapoznawczą. Tzn. pewnie premier będzie się zapoznawał z UE, UE będzie się przyglądała premierowi, a tu jest wiele spraw, które już wymagają decyzji. Słyszałem wypowiedź rzecznika pana Barroso, który mówił, że to strona europejska chce poruszyć kwestie polityki zagranicznej, bezpieczeństwa UE, prawdopodobnie w kontekście np. Libanu. Mam nadzieję, że polski premier jest przygotowany do takiej szczegółowej rozmowy. Inną kwestią szczegółową jest rura po dnie Bałtyku.
Przeczytaj: cały wywiad