Komorowski: charakter ludzki ważniejszy od konstytucji
O zmianie konstytucji najczęściej mówią ci, którzy nie potrafią jej przestrzegać. Czasem charaktery ludzkie ważniejsze są od konstytucji - mówił w "Sygnałach Dnia" marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
17.10.2008 | aktual.: 17.10.2008 10:24
Sygnały Dnia: Co zdarzy się dalej, zważywszy na to, że Lech Kaczyński zapowiedział, iż w szczycie zaplanowanym na 11 grudnia będzie uczestniczył?
Bronisław Komorowski: Ja rozumiem, że w dalszym ciągu w otoczeniu pana prezydenta są osoby, które uważają, że prezydentowi służy uczestnictwo w tego rodzaju prestiżowych kłótniach. Ja uważam, że mu szkodzi. Przyznam się, że z dużą przykrością stwierdzam, że moje nadzieje związane z przyjściem do kancelarii pana prezydenta pana Piotra Kownackiego, które uważałem za człowieka zrównoważonego i odpowiedzialnego, się jakby okazały nadziejami płonnymi, bo wyraźnie tam znowu w dalszym ciągu grają rolę główną osoby typu Michała Kamińskiego, pana ministra Kamińskiego. Albo pan minister Kownacki się dostosował do ich oczekiwań, albo przegrał jakieś starcie, bo w moim przekonaniu wmontowywanie prezydenta w jałowy spór kompetencyjny, w jałowy spór o prestiż, bo nawet nie o merytorykę, bo niezadbanie o to, żeby prezydent choć jedno słowo powiedział, że miał jedno słowo przygotowane...
Panie marszałku, pan mówi o jałowym sporze...
- ...to jest najgorszy pomysł jakby na prezydenturę Lecha Kaczyńskiego. Za to niewątpliwą winę ponosi jego otoczenie.
Pan mówi o jałowym sporze, natomiast nie brak ludzi, którzy postrzegają to jako przyczynek do sporu o fundamenty ustrojowe, nawet domagają się zmian czy zapowiadają zmiany w konstytucji, w których w sposób bardziej precyzyjny miałyby być uregulowane kompetencje prezydenta i premiera z ministrami.
- Wie pan, ja jestem jednym chyba z trzech posłów, którzy w 97 roku głosowali przeciwko wejściu w życie tej konstytucji. Jednym z trzech, którzy mieli zastrzeżenia, a ja miałem zastrzeżenia właśnie tego typu, że powstał ustrój dwugłowy i byłem przekonany, że prędzej czy później dojdzie do konfliktu na szczytach władzy państwa polskiego na gruncie Sił Zbrojnych, bo to był obszar, którym ja się zajmowałem. Więc ja mogę powiedzieć bez żadnej satysfakcji, że doczekałem się tego momentu dzisiaj. Ale póki ta konstytucja jest taka jaka jest, z mankamentami, no to ta konstytucja musi być przestrzegana, a nie rozważania, co zmienić...
Dobrze, ale jak już próbujemy wybiec w przyszłość, czy należałoby, bo i tak, i tak będzie trzeba – choćby ze względu na perspektywę euro – konstytucję zmieniać, czy należałoby zmienić ją również w tym względzie?
- Proszę pana, jeszcze raz powiem. Wydaje mi się, że tak – że najczęściej o zmianie konstytucji mówią ci, którzy jej nie potrafią albo nie chcą przestrzegać, mimo że to jest możliwe. Najłatwiej się mówi o potrzebie zmiany, a najtrudniej o potrzebie dyscypliny w wykonywaniu istniejących zapisów konstytucyjnych. Ale ja się zgadzam, można w konstytucji zmienić, warto by zmienić, ja bym na przykład dopisał jeden ważny rozdział – Polska w Europie – bo to się zmieniło od 97 roku i jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i uważam, że to powinno znaleźć odbicie w konstytucji. Tyle że trzeba być realistą, że do konstytucji trzeba ogromnej większości w parlamencie. Ja tej większości nie widzę. Natomiast widzę już rysujący się spór, który będzie wyglądał bardzo smakowicie, ale może być kosztownym dla Polski, czy budujemy ustrój prezydencki, czy kanclerski. Znowu to samo pytanie, które było stawiane 10 lat temu, w 97 roku. A jak pan widzi, nawet najprostsza... nawet odpowiedź całością projektu konstytucji nie przyniosła
liczącego się uspokojenia...
- ...bo w polityce nie tylko zapisy konstytucji się liczą, a czasami są ważniejsze charaktery ludzkie.