Trwa ładowanie...
26-08-2005 13:25

Komisja PKN Orlen ostrożna ws. listu Jaruckiej

Posłowie z sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen ostrożnie podchodzą do listu, który była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza Anna Jarucka miała przesłać do marszałka Sejmu z prośbą o protekcję w sprawie pracy dla jej męża.

Komisja PKN Orlen ostrożna ws. listu JaruckiejŹródło: PAP
d4g46xk
d4g46xk

O treści listu poinformowały w czwartek TVN24 i "Fakty" TVN. Podały, że Jarucka napisała w nim m.in., iż marzy z mężem o wyjeździe na jakąś placówkę, może do Włoch. Sama miałaby zająć się wychowywaniem dzieci.

Przed komisją śledczą ds. PKN Orlen Jarucka, pytana przez Zbigniewa Wassermanna (PiS), czy to prawda, że usiłowała dotrzeć do Cimoszewicza, żeby załatwił jej jakąś pracę za granicą, odpowiedziała: To jest ewidentnie nieprawda, bo ja nigdy nie ubiegałam się o żaden wyjazd za granicę. No, dobrze, brałam udział w konkursie organizowanym przez MSZ na stanowisko dyrektora Instytutu Polskiego w Nowym Jorku, ale to był konkurs ogłoszony, w którym ja startowałam. I to było jedyne moje ubieganie się o wyjazd zagraniczny. Ja nigdy się nie ubiegałam o żadną protekcję związaną z wyjazdem.

Trochę naciągane?

Szef komisji Andrzej Aumiller (Samoobrona) powiedział, że autentyczność listu powinna zweryfikować prokuratura. Zauważył też, że pytanie Wassermanna dotyczyło samej Jaruckiej, a w liście jest mowa o jej mężu. Jest to trochę naciągane - mówi o liście. Dodał, że - z tego, co wie - dokument nie ma daty. Urzędniczka datę na pewno by napisała - ocenił.

Nie chciał powiedzieć, czy uważa, że list może być efektem działania sztabu Cimoszewicza.

d4g46xk

Takie podejrzenia ma natomiast inny poseł z komisji Konstanty Miodowicz (PO). Nie wiem, czy to nie jest efekt działań podjętych przez sztab Cimoszewicza, żeby odwrócić naszą uwagę od nieprawdziwych oświadczeń - zastanawia się.

Pytany, czy list nie podważa wiarygodności Jaruckiej, odparł: Ależ oczywiście, że w jakimś zakresie podważa wiarygodność. Sytuację Jaruckiej porównał do sytuacji Wiesława Kaczmarka, od którego wywiadu w "Gazecie Wyborczej" rozpoczęła się afera Orlenu. Swego czasu nieprawdy świadczone przez Kaczmarka podważały częściowo jego wiarygodność, niemniej jednak Kaczmarek był dla nas niezwykle ważnym źródłem informacji o tym, co w półmafijnym układzie rozgrywało się z jego udziałem - dodał.

Relacje nie tylko służbowe

Zdaniem Miodowicza, Jarucka musiała stanąć przed komisją, bo posiadała informacje, które komisję interesowały. Ale - jak podkreślił - nigdy nie była obdarzana nieograniczonym zaufaniem. Wiedzieliśmy, że jest osobą, która swego czasu była głęboko związana z prominentnymi reprezentantami SLD, w tym z Cimoszewiczem - zaznaczył poseł.

Według niego, list Jaruckiej pokazuje również, że relacje między nią a Cimoszewiczem nie były służbowe. Tak nie pisze się listu do szefa, z którym mamy tylko i wyłącznie kontakty natury służbowej - uważa Miodowicz.

d4g46xk

Antoni Macierewicz (RKN) podkreślił, że jeśli list okazałby się autentyczny, oznaczałoby to, że Jarucka złożyła nieprawdziwe oświadczenie przed komisją. Zwrócił uwagę, że pismo jest skierowane do marszałka Sejmu, a dotyczy ewentualnych możliwości leżących w gestii ministra spraw zagranicznych. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy ten list podważa wiarygodność Jaruckiej. Nie chcę się wypowiadać na temat listu, dopóki nie zostanie wyjaśnione, dlaczego adresowany jest do marszałka Sejmu. Może chodziło o protekcję u Adama Rotfelda (obecnego szefa MSZ), może ona w związku z tym powiedziała prawdę, że u Cimoszewicza o nic nie prosiła? - zastanawiał się poseł.

d4g46xk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4g46xk
Więcej tematów