"Komisja ds. WSI od początku nie mogła normalnie działać"
Komisja nie wyrobiła się z weryfikacją oświadczeń, bo od początku nie mogła normalnie działać. Gdyby nam pozwolono działać do końca września, to byśmy prawdopodobnie skończyli – powiedział w audycji "Sygnały Dnia" ostatni szef Komisji Weryfikacyjnej WSI Jan Olszewski.
02.07.2008 10:37
Marek Mądrzejewski: Czy nie żałuje pan, że to pan sam wyznaczył termin 30 czerwca jako termin zakończenia prac Komisji?
Jan Olszewski: Oczywiście, że dzisiaj żałuję, ale, no, może w mojej naiwności ówczesnej uważałem, w momencie, kiedy otrzymałem nominację, sprawdziłem, ilu żołnierzy i pracowników WSI czeka jeszcze na weryfikację, mniej więcej zorientowałem się w naszych możliwościach technicznych i uznałem, że to jest termin realny, chociaż, oczywiście, napięty. Ale ta sprawa była pilna, dlatego że 30 września kończy się termin dla wielu z tych ludzi przeniesionych do rezerwy kadrowej.
Czyli czekających na to, czy będą mogli podjąć pracę, czy nie.
- Czekających na rozstrzygnięcie. Gdyby do tego czasu rozstrzygnięcie nie nastąpiło, to oznaczało automatyczne odejście z wojska, konieczność odejścia z wojska. No, to jest sprawa, wtedy była sprawa przeszło półtora tysiąca ludzi i przede wszystkim ja tę sprawę miałem na uwadze, kiedy ten termin wyznaczałem.
Dlaczego Komisja w tym terminie nie zrealizowała swych zamierzeń?
- No, bo po prostu okazało się od początku, że nie mogła normalnie działać. Mianowicie narzędziem, takim podstawowym narzędziem pracy Komisji to są, oczywiście, tajne akta tych weryfikowanych pracowników. To wszystko są dokumenty opatrzone klauzulą ścisłej tajemnicy. I w związku z tym system komputerowy, z którego korzystamy, musi mieć specjalny atest. To jest specjalny system teleinformatyczny chroniony. I uruchomienie tego systemu w nowej siedzibie, jak mnie zapewniali specjaliści, to była kwestia miesiąca czasu i to rzeczywiście był termin do przyjęcia. No, ale okazało się, że po prostu tego teleinformatycznego systemu nam przez cały czas niemal Komisji nie włączano z przyczyn, które technicznie nie dadzą się niczym usprawiedliwić. Włączono je dopiero 6 czerwca, tak że myśmy z tego systemu korzystali dopiero w ostatnich trzech tygodniach naszej pracy.
No to drugie pytanie z cyklu...
- A cały czas pracowaliśmy właściwie metodami chałupniczymi, ale...
Znaczy akta czytamy, długopis...
- Tak, tak, długopisy, prawda, maszyny do pisania...
To ciekawe rzeczywiście...
- Więc trzeba to mieć na uwadze. Ale jest jeszcze druga rzecz, dużo gorsza, której nawet takim wysiłkiem fizycznym nie można było zniwelować, mianowicie po prostu SKW zamknęło nam kancelarię tajną, bo prowadzili to ich pracownicy delegowani do tego i po prostu zostali w pewnym momencie decyzją szefa tej służby odwołani. Co oznaczało zamknięcie kancelarii na trzy miesiące. No i tego już w żaden sposób odrobić nie mogliśmy. Tu tych trzech miesięcy po prostu zabrakło. Gdyby nam pozwolono działać dobrze do końca września, no to byśmy to prawdopodobnie teraz w tych warunkach skończyli.