Komentarz Internauty: Europa siedzi okrakiem na płocie

Spory wokół Iraku, jakie dzisiaj nas polaryzują, mają swój ukryty wymiar. Układ sił, który załamał się po upadku bloku komunistycznego stworzył próżnie. Świat poszukuje nowego porządku, który nieśmiało wyrasta na zgliszczach zimnowojennego ancien regimu. Irak jest przykładem, który nam ten problem uzmysławia. Pozwala dostrzec, że dziś różnice zdań już nie przebiegają wzdłuż linii Wschód-Zachód, ale są o wiele bardziej złożone.

15.02.2003 12:45

W naszych codziennych dyskusjach na temat irackiego kryzysu zauważam często, że obie strony tego sporu mniej uwagi poświęcają samemu Irakowi, a bardziej demonstrują swoje poparcie, lub też sprzeciw względem USA. Często ostentacyjnie. To prowokuje do zastanowienia się, na ile spór ten dotyczy samego Iraku, a na ile jest on dyskusją o kształcie naszego świata.

Kwestie „za” i „przeciw” wojnie ciekawie ujął brytyjski publicysta Timothy Garton Ash. Według niego oba stanowiska mają swoje racje, a konkluzja jaką wysnuwa daje się streścić w słowach: "Nie przekonują mnie argumenty "za" a te "przeciw" budzą wątpliwości". Zauważa on dalej, że na tego rodzaju rozterki, które w efekcie powodują bezczynność może sobie pozwolić publicysta – ale nie polityk, który musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Aby skutecznie działać nie może „siedzieć okrakiem na płocie.

W zasadzie wszyscy zgadzają się co do celu - rozbrojenia Saddama. Różnice zdań pojawiają się przy okazji sposobu jego osiągnięcia. Te różnice, media próbują przedstawić jako rozłam Zachodu, którego granica przebiega wzdłuż Atlantyku.

W rzeczywistości granica ta jest niejednolita i rozrzucona po Europie, a podsycanie atmosfery takiego rozłamu właśnie ją dzieli najbardziej. Jedni zarzucają drugim wasalstwo względem USA, drudzy oskarżają pierwszych o sprzyjanie Saddamowi, wszyscy łamią ręce nad największym podziałem Europy od czasu żelaznej kurtyny. Podziału być może wyolbrzymionego, ale z pewnością rodzącego dla niej zagrożenie. Traci na tym przede wszystkim idea Zjednoczonej Europy.

Kryzys iracki ma swoje istotne tło, ujawniając nam, co w Unii niedoskonałe. Jak na dłoni widać jak kruche i słabe może być to zjednoczenie. Niezależnie od tego, na ile dzisiejszy spór wokół Iraku faktycznie dzieli Europę, sygnalizuje on problemy i wyzwania jakim będzie musiała ona stawić czoła w najbliższej przyszłości. Dotyczą one także Polski.

Przecież decydując się na wejście do Unii – organizmu, który dziś poszukuje swojej tożsamości - będziemy za jej przyszły kształt odpowiadać, ale przede wszystkim będziemy jego częścią. Szukanie tej tożsamości, to również szukanie miejsca Europy we współczesnym świecie, a konkretnie jej pozycji względem Ameryki. Dziś chce ona być z jednej strony partnerem USA, z drugiej strony obawia się hegemonii Stanów Zjednoczonych i rodzą się w niej coraz większe ambicje budowania alternatywnej względem niej siły.

Jednak, aby mówić o jakiejkolwiek polityce Europy, po pierwsze musi ona umieć przemawiać jednym głosem – nie tylko, aby móc być równorzędnym partnerem Ameryki, ale przede wszystkim aby pojęcie europejskiej polityki zagranicznej w ogóle zaistniało.

Po drugie posiadać siłę i umiejętność egzekwowania swoich racji i interesów. Żaden z tych warunków dziś nie jest spełniony , co pokazywał konflikt Bałkański, a dziś spór wokół Iraku.

To, jaka będzie Unia i czy w ogóle będzie, dotyczy bezpośrednio nas samych. W dużo większym stopniu niż sytuacja na Bliskim Wschodzie. Polska będzie musiała zająć określone stanowisko względem powyższych problemów. Warto już teraz zacząć o tym myśleć.

Rafał Miernik

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)