Przecież to ten domniemany arsenał tak przerażał Waszyngton i inne kraje ( w tym Polskę ), które weszły w skład koalicji anty-irackiej. Jak wtedy tłumaczyć się będzie prezydent lub premier przed opinią publiczną, za decyzję o udziale naszych wojsk w wojnie z Irakiem?
Coraz trudniej uwierzyć w "sensacje" Pentagonu o domniemanych fabrykach produkujących broń biologiczną, czy przekroczeniu przez siły koalicyjne tzw. czerwonej linii chemicznej. "Asy propagandowe" koalicja rozdała już przed interwencją, informując o potencjalnych składach broni masowej, np. na podstawie prac doktorskich o operacji "Pustynna Burza".
Pogwałcenie prawa międzynarodowego to jeden z aspektów tego konfliktu. Inny, poważniejszy, to zniszczenia i ból, jakie wojna zostawi po sobie w tym kraju. Ból który rychło przerodzi się w nienawiść. Jak z tym wszystkim poradzą sobie wojska koalicji? Bo że tam zostaną, to pewne, i tak właśnie należy rozumieć ostatnie wypowiedzi zarówno C.Powella, jak i C.Rice.
Zresztą bez obecności obcych wojsk szybko doszłoby tam do kolejnej wojny, tym razem domowej.
Jednakże w przypadku gdy wojska koalicyjne pozostaną w Iraku, to jest oczywiste, że nie będą traktowane przez Irakijczyków jak wyzwoliciele, lecz jako okupanci, w dodatku reprezentujący inną, obcą dla wielu kulturę i religię.
Mamy więc swoistego pata. Może się okazać, że jedyną szansą na zaprowadzenie spokoju społecznego po wojnie jest wprowadzenie dyktatury i mniejsza z tym, czy w przebraniu republiki czy też monarchii. Dyktatury, która byłaby w stanie zapanować nad różnicami plemiennymi i religijnymi w Iraku.
Ale czy ta wojna miała na celu obalenie jednego dyktatora i zastąpienie go innym?
Robert Janyszka
