Komendant wojewódzki ma przeprosić staruszkę. Bo "ktoś wykradł nagranie"
Przeprosiny od komendanta wojewódzkiego należą się starszej pani z woj. lubuskiego, która dzwoniła z prośbą o interwencję pod numer alarmowy. Nagranie wyciekło do internetu. 85-letnia dziś pani Jadwiga, która z powodu problemów ze słuchem, miała kłopot z porozumiewaniem się przez telefon, stała się obiektem niewybrednych komentarzy w sieci. Wyrok - który na razie nie jest prawomocny - opisuje "Gazeta Lubuska".
Jak mówi w rozmowie z "Gazetą Lubuską" adwokat pani Jadwigi, sąd uznał, że policja udostępniając rozmowę pani Jadwigi z dyżurnym, naruszyła dobra osobiste kobiety. Zasądzono przeprosiny, nie uwzględniono natomiast wniosku o kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania, których pozywająca domagała się za ośmieszenie jej.
Pani Jadwiga dzwoniła na numer alarmowy komendy w Żarach we wrześniu 2009 roku. Na jej polu, w pobliżu domu, płonęła sterta siana. Kobieta od dawna choruje, a z racji sędziwego wieku słabo słyszy. To dlatego, z przyjmującym zgłoszenie dyżurnym policji, kompletnie nie mogła się dogadać. Dialog słuchany przez osoby postronne, mógł brzmieć komicznie.
Kilka miesięcy później nagranie - zawierające również dane kobiety, włącznie z adresem - pojawiło się na kilku społecznościowych serwisach. Do linków podłączano złośliwe komentarze internautów, kpiących z niedosłyszącej staruszki. Na domowy adres kobiety zaczęły nadchodzić kartki od fanów "babci od styrty”.
Córka kobiety tłumaczy, że o pani Jadwidze plotkowano w miejscowości, w której mieszka, ludzie puszczali sobie nagranie. - Policjanci cyrk sobie z tego zrobili - denerwuje się córka.
Jak mówiła w rozmowie z "Gazetą Lubuską", policja twierdziła podczas rozprawy, że nagranie zostało wykradzione z komendy.
Prawnik reprezentujący panią Jadwigę informuje, ze będzie odwoływał się od części orzeczenia dotyczącej zadośćuczynienia.