Komendant stracił pracę po śmierci Igora Stachowiaka. Teraz został prezesem spółki i to bez konkursu
Były zastępca komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu, który został odwołany po śmierci Igora Stachowiaka, ma nową pracę. Krzysztof Niziołek został wiceprezesem w spółce w Strzegomiu. Fuchę dostał bez konkursu na to stanowisko. "Zawsze miał dobre układy z samorządowcami, nie dali mu zginąć" - mówi "Faktowi" osoba, która zna kulisy nominacji.
To była głośna sprawa. Igor Stachowiak zmarł na wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. Jego śmierć stała się pretekstem do wielu protestów, a nawet zamieszek.
Rok po śmierci Stachowiaka Wojciech Bojanowski w programie "Superwizjer" TVN ujawnił nieznane dotąd nagranie z paralizatora, którym rażono mężczyznę. Okazało się, że wiedzieli o nim od początku zarówno śledczy, jak i przełożeni policjantów z wrocławskiego komisariatu. Po reportażu wybuchła burza. Stanowiska stracili komendanci miejscy i wojewódzcy oraz ich zastępcy.
Sprawa Igora Stachowiaka. Wszystko, co wiadomo o jego śmierci
Stołek stracił Krzysztof Niziołek, który przeszedł na emeryturę. Teraz znalazł zatrudnienie w Zakładzie Usług Komunalnych w Strzegomiu (województwo dolnośląskie). Z informacji dziennika "Fakt" wynika, że został powołany na nowe stanowisko bez konkursu.
"Zawsze miał dobre układy z samorządowcami. Przez 9 lat szefował w Komendzie Powiatowej Policji w Świdnicy. Teraz nie dali mu zginąć" - wyjaśnił człowiek znający kulisy sprawy. "Fakt" ustalił, że jego poprzednik na tym stanowisku pobierał ponad 10 tysięcy złotych brutto.
O komentarz do sprawy poproszono szefa rady nadzorczej spółki Henryka Rataja. powiedział, że "nie interesuje go to, że nowy wiceprezes został zdymisjonowany w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka".