Kołodziejczak: sam nie wiem, kiedy śledzi mnie policja
Michał Kołodziejczak zabrał głos po tym, jak śledzili go mundurowi. - Działanie policji powoduje budowę osłony strachu. Jest policja, czyli dzieje się coś złego, możemy domyślać się, że coś jest niezgodnego z prawem - powiedział. Odniósł się też do spotkań z Kornelem Morawieckim, ojcem premiera.
Przypomnijmy, że Michał Kołodziejczak oraz inni działacze AgroUnii, którzy w poniedziałek zorganizowali konferencję prasową przed siedzibą TVP, twierdzą, że byli śledzeni przez policję.
Tym doniesieniom zaprzeczają mundurowi, którzy stwierdzili, że "chodzi o patrolowanie konkretnego rejonu, a nie śledzenie". Rzeczniczka AgroUnii Natalia Żyto na dowód wrzuciła wideo do sieci, na którym widać troje policjantów, którzy podążają za działaczami AgroUnii. W programie TVN24 "Fakty po Faktach" Kołodziejczak odniósł się do tego wydarzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policja za Kołodziejczakiem. Jest reakcja
- Ja już sam nie wiem, kiedy policja śledzi, a kiedy nie śledzi. Teraz to już wywołuje tylko uśmiech na mojej twarzy, ale niestety to przeszkadza w budowie organizacji. To stygmatyzuje nasze działanie, to stygmatyzuje ludzi, którzy są razem z nami, razem ze mną - powiedział Kołodziejczak na antenie TVN24.
Zdaniem prezesa AgroUnii inaczej wygląda ochrona obywatela. - Gdyby było tak, jak też policjanci mówią, że oni chronią, to najpierw się wzywa człowieka na przykład na komendę, mówi się: jest zagrożenie, może się panu coś stać, wylało się bardzo dużo hejtu z tego powodu, co robi telewizja publiczna względem pana - wyjaśnił.
Jak Kołodziejczak startował na radnego z listy PiS-u
Michał Kołodziejczak tłumaczył się też w rozmowie z Piotrem Marciniakiem ze swojej wcześniejszej współpracy z PiS-u.
- Byłem radnym, wystartowałem z list Prawa i Sprawiedliwości, popierając kandydata, który należał do ich partii. Byłem jedną z dwóch osób, które dostały się z tej listy. To pokazywało tak naprawdę moc tej listy i wsparcie partii, którego w ogóle nie było - przekazał Kołodziejczak.
- Nasz kandydat wygrał wybory, ja zostałem radnym. Wtedy ten kandydat PiS-u, który wygrał, zostawił mnie pierwszego i poszedł układać sobie Radę Gminy z kimś innym. To pokazało, że PiS swoich zostawia - kontynuował gość TVN24.
Kontakty Kołodziejczaka z ojcem premiera
We wtorek Michał Kołodziejczak wyjawił również, że widział się co najmniej trzy razy z Kornelem Morawieckim. Co więcej, lider AgroUnii dodał, że ojciec premiera miał go przestrzec przed synem. O ten temat Michał Kołodziejczyk był pytany także przez Piotra Marciniaka.
Szef ruchu rolniczego wskazał, że może pokazać dokumenty, które potwierdzają jego wiarygodność.
- Premier i jego środowisko mówi, że to niemożliwe, że ja się z nim (Kornelem Morawieckim - przyp. red.) spotkałem w szpitalu. Jak trzeba, ja Morawieckiemu pokażę. Jak byłem w szpitalu, to nie byłem tam sam. Był tam mój bliski współpracownik, była kobieta, która towarzyszyła Kornelowi Morawieckiemu - wskazał Kołodziejczak.
Na pytanie dziennikarza, czy warto o tym mówić, bo Kornel Morawiecki już nie żyje, Kołodziejczak odpowiedział: - Wie pan, co przeżywa moja rodzina po tych sześciu dniach? Moja żona, która udziela mi codziennie wsparcia, tego wsparcia też potrzebuje. Córka, która widząc TVP, widzi, co ta szczujnia pokazuje na jej ojca, który załatwia sprawy rolników, żeby gospodarstwa, takie jak nasze mogły przeżyć, żeby ceny żywności w Polsce były normalne.
- Ja będę się litował nad premierem Morawieckim, bo on się źle poczuje? Człowiek, który dorobił się na działkach, które kupił od Kościoła - kontynuował.
Źródło: TVN24