Kolejny zarzut ws. zabójstwa Beksińskiego
Zarzut współudziału w zabójstwie znanego malarza Zdzisława Beksińskiego postawiła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów 16-letniemu Łukaszowi K. - poinformował szef prokuratury Zbigniew Żelaźnicki. Do sądu został skierowany wniosek o jego aresztowanie.
Prokuratura uznała, że Łukasz K., mimo swojego młodego wieku, będzie odpowiadać jak dorosła osoba.
W czwartek prokuratura postawiła zarzut zabójstwa malarza krewnemu Łukasza K. - Robertowi K. Robert K. został aresztowany. Obu mężczyznom grozi dożywocie.
Zwolniony natomiast został trzeci z zatrzymanych w związku z zabójstwem Beksińskiego, jego wieloletni znajomy i ojciec Roberta K. - Krzysztof K. Ustaliśmy, że brak jest na tym etapie postępowania podstaw, aby łączyć tę trzecią osobę ze sprawcami lub sprawcą tego czynu - poinformował podczas piątkowej konferencji prasowej w Komendzie Stołecznej Policji szef prokuratury mokotowskiej Zbigniew Żelaźnicki.
Robert K. w czasie przesłuchania tłumaczył, że poszedł do Beksińskiego (którego bardzo dobrze znał) pożyczyć pieniądze. Sam pomysł pożyczki zrodził się w dniu zabójstwa.
Z wyjaśnień Roberta K. i 16-latka wynika też, że nie planowali zabójstwa, ale - jak zaznaczył Żelaźnicki - w sytuacji gdyby nie udało się pożyczyć pieniędzy, byli na nie przygotowani. Świadczy o tym choćby to, że mieli przy sobie narzędzie zbrodni - mały nóż.
Ostatecznie sprawcy zabrali z mieszkania malarza dwa aparaty fotograficzne. Jakie to były aparaty, jakiej były wartości - w tej chwili sprawdzamy - powiedział prokurator.
Robert K. jest uczniem szkoły średniej. Zaraz po zabójstwie wyjechał z Warszawy. Policja zatrzymała go w Piszu na Mazurach.
Beksiński został zamordowany w poniedziałek późnym wieczorem. Według ustaleń prokuratury i policji, zabójcę sam wpuścił do mieszkania. Został 15 razy pchnięty nożem, a następnie jego zwłoki przeciągnięto na balkon.
Trzej mężczyźni zostali zatrzymani w środę późnym wieczorem, m.in. dlatego, że w ich wcześniejszych zeznaniach było wiele niejasności.
Krzysztof K. był wieloletnim znajomym malarza (pomagał mu, miał nawet - jak sam przyznawał - komplet kluczy do jego mieszkania). To właśnie on informował media, że jako pierwszy znalazł zwłoki Beksińskiego. Według jego relacji, malarz zadzwonił do niego w poniedziałek ok. godz. 22; gdy próbował oddzwonić do Beksińskiego, ten już nie odpowiedział. Zaniepokojony pojechał do mieszkania malarza i znalazł jego zwłoki na balkonie.
Wątpliwości policjantów wzbudził m.in. fakt, że znajomy Beksińskiego, nie mogąc otworzyć drzwi jego mieszkania, zrobił dziurę w ścianie, by się do niego dostać, mimo że - jak sam przyznawał - miał klucze.
Do wyjaśnienia sprawy została powołana specjalna grupa policjantów z wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji. Szef policji Ryszard Siewierski poinformował w piątek, że zamierza wyróżnić policjantów, którzy prowadzili śledztwo w tej sprawie.