Kolejny silny wstrząs w Nowej Zelandii. Śmigłowce wojskowe ewakuują turystów
W Nowej Zelandii zarejestrowano kolejny silny wstrząs sejsmiczny. Epicentrum znajdowało się w okolicach miasta Blenheim - najbardziej na północ wysuniętego portu na Wyspie Południowej. Jak podaje amerykański instytut geologiczny, wstrząs miał silę 5,4 stopni w skali Richtera.
Wojskowe śmigłowce zaczęły tymczasem ewakuować ponad tysiąc turystów uwięzionych przez silne trzęsienie ziemi, które w niedzielę nawiedziło środkową część Nowej Zelandii i zdewastowało wschodnie wybrzeże Wyspy Południowej.
W niedzielę w ciągu doby w Nowej Zelandii doszło do dwóch innych, silnych trzęsień ziemi. Pierwsze miało siłę 7,8 stopnia w skali Richtera, drugie - 6,8 stopni. Zginęły dwie osoby.
Tysiące mieszkańców nadmorskich terenów zostało ewakuowanych po tym, jak władze wydały ostrzeżenie o falach tsunami, sięgających dwóch metrów wysokości.
Najbardziej ucierpiały dwa miasteczka położone niedaleko Christchurch. Zostały odcięte od świata, nie było w nich prądu.
- Mieszkańcy Nowej Zelandii ostatniej nocy nie spali, służby informowały o zagrożeniu tsunami i wstrząsach wtórnych - relacjonowała Dorota Szymańska, Polka mieszkająca w Christchurch.
Ewakuują turystów, utrudniona akcja ratunkowa
Pierwszych turystów z grupy liczącej około 1 200 osób, która utknęła w miasteczku Kaikoura w północno-wschodniej części Wyspy Południowej, podjęły cztery śmigłowce.
Okręt marynarki wojennej HMNZS Canterbury, mogący ewakuować kilkaset osób, najprawdopodobniej zabierze poszkodowanych w środę.
Akcję ratunkową utrudnia zła pogoda: ulewne deszcze i silny wiatr, ale poza Kaikourą życie powoli wraca do normalności - odnotowuje agencja AFP.
W Kaikoura zeszły gigantyczne lawiny błotne, które uszkodziły drogi i tory kolejowe. Śmierć poniosły dwie osoby.
Według policji zmniejszają się zapasy wody w sytuacji, gdy kilkaset osób przebywa w centrach ewakuacyjnych.
Kaikourę zamieszkuje na co dzień około dwóch tysięcy osób, w trakcie trzęsienia ziemi było tu około 1 200 turystów - poinformował premier oraz minister bezpieczeństwa narodowego i służb bezpieczeństwa oraz turystyki John Key. Jak podkreślił, najbardziej potrzebna jest "woda i żywność, toalety chemiczne, naprawa dróg, ewakuacja turystów", później trzeba będzie wykonać "olbrzymią pracę oczyszczania" rejonu ze skutków trzęsienia ziemi.
Ewakuowano kilka budynków w stolicy Nowej Zelandii Wellington, gdy inżynierowie stwierdzili, że dziewięciokondygnacyjny budynek może się zawalić - pisze Associated Press.
W Nowej Zelandii trzęsienia ziemi nie są rzadkością. Wyspy wchodzące w jej skład leżą na tak zwanym pacyficznym pierścieniu ognia - obszarze podwyższonej aktywności sejsmicznej.
W lutym 2011 roku w Christchurch w wyniku trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,3 zginęło 185 osób.