Polka mieszkająca w Nowej Zelandii: Cały czas słychać syreny
• W ciągu ostatniej doby w Nowej Zelandii doszło do dwóch silnych trzęsień ziemi
• Wciąż odczuwalne są wstrząsy wtórne - relacjonuje Polka mieszkająca w Christchurch
• Jak dodaje Dorota Szymańska, "cały czas słychać syreny"
• W obawie przed tsunami ewakuowano kilka tysięcy osób z terenów położonych najniżej
14.11.2016 | aktual.: 14.11.2016 14:02
W ciągu ostatniej doby w Nowej Zelandii doszło do dwóch silnych trzęsień ziemi. Wciąż odczuwalne są wstrząsy wtórne. W obawie przed tsunami ewakuowano kilka tysięcy osób z terenów położonych najniżej.
Najbardziej ucierpiały dwa miasteczka położone niedaleko Christchurch. Zostały odcięte od świata, nie ma w nich prądu. Zagrożenie nadal jest duże, ponieważ wieje silny wiatr i pada intensywny deszcz.
Dorota Szymańska, Polka mieszkająca w Christchurch, poinformowała, że cały czas odczuwalne są wstrząsy wtórne. - Mieszkańcy Nowej Zelandii ostatniej nocy nie spali, służby informowały o zagrożeniu tsunami i wstrząsach wtórnych - relacjonowała kobieta. - Słychać cały czas syreny, ale także budynki specyficznie "dzwonią". Są zbudowane ze stali, przy ruchach sejsmicznych wydają dźwięk - dodała Szymańska.
W Wellington zamkniętych jest wiele ulic, nie pracują urzędy. - Dziś zamknięta była polska ambasada, nie wiadomo jak sytuacja będzie wyglądała jutro, w centrum miasta cały czas istnieje zagrożenie dla ludzi - powiedziała Szymańska.
W niedzielę pierwsze trzęsienie miało siłę 7,8 stopnia w skali Richtera, drugie 6,8 stopni. Zginęły dwie osoby. Władze wydały ostrzeżenia o tsunami. Fale, które uderzyły w wybrzeże Wyspy Południowej miały wysokość dwóch metrów.
W Nowej Zelandii trzęsienia ziemi nie są rzadkością. Wyspy wchodzące w jej skład leżą na tak zwanym pacyficznym pierścieniu ognia - obszarze podwyższonej aktywności sejsmicznej.
oprac.: Marek Grabski