ŚwiatKolejne szczegóły afery z szantażowaniem Berlusconiego

Kolejne szczegóły afery z szantażowaniem Berlusconiego

Na światło dzienne wychodzą dalsze, bardzo kłopotliwe dla premiera Włoch Silvio Berlusconiego, szczegóły jego szantażowania w związku ze skandalem obyczajowym. Według prokuratury miał on płacić za nieujawnianie informacji dotyczących jego domniemanych spotkań z prostytutkami.

15.09.2011 | aktual.: 15.09.2011 13:02

W środę wieczorem włoskie media ujawniły znajdujący się w aktach prokuratury zapis podsłuchanej rozmowy szefa rządu z przebywającym za granicą wspólnikiem szantażystów Valterem Lavitolą. Podczas rozmowy tej Berlusconi poradził mu, aby pozostał za granicą i zapewnił:"Wszystkich was uniewinnię".

Słowa te natychmiast stały się tematem numer jeden w mediach i zepchnęły na dalszy plan uchwalenie, oczekiwanego w całej strefie euro, antykryzysowego programu oszczędnościowego włoskiego rządu, który ma przynieść dodatkowe 54 miliardy euro do budżetu.

Sprawa domniemanego szantażu to kolejna odsłona skandalu obyczajowego sprzed dwóch lat, kiedy wyszło na jaw, że wśród uczestniczek rozwiązłych przyjęć w rzymskiej prywatnej rezydencji szefa rządu były prostytutki, sprowadzane i opłacane przez biznesmena z Bari Gianpaolo Tarantiniego. Został on niedawno aresztowany wraz ze swą żoną pod zarzutem szantażowania premiera. Nakaz aresztowania wydano również wobec ich wspólnika, redaktora naczelnego socjalistycznej gazety "Avanti" Valtera Lavitoli, który ukrywa się za granicą.

Jak wynika z ujawnionego przez media przecieku z akt prokuratury, na wiadomość o prowadzonym śledztwie w sprawie szantażu podsłuchiwany wtedy Lavitola zadzwonił 24 sierpnia do Berlusconiego tłumacząc mu, że jest na razie za granicą.

- Niech pan zostanie tam - powiedział szef rządu. Odnosząc się do przedmiotu śledztwa i zarzutów Berlusconi dodał: "To są rzeczy, które nie istnieją i w których naturalnie wszystkich uniewinnię".

Z ustaleń prokuratury wynika, że Tarantini wraz ze swą żoną i Lavitolą szantażowali Berlusconiego, który zapłacił im kilkaset tysięcy euro. Grozili, że ujawnią kolejne szczegóły obyczajowej afery z udziałem premiera.

Sam Berlusconi zaprzeczył, jakoby padł ofiarą szantażu, a hipotezy prowadzących dochodzenie w tej sprawie prokuratorów z Neapolu nazwał "czystą fantazją".

We wtorek prokuratorzy prowadzący dochodzenie w sprawie szantażowania premiera zaproponowali mu cztery terminy - od czwartku do niedzieli - w jakich może złożyć zeznania jako osoba pokrzywdzona. Poprzedni termin, wyznaczony na ub. wtorek, premier odwołał z powodu podróży do Brukseli i Strasburga.

Berlusconi nie wskazał jeszcze nowej daty. Prokuratura poinformowała, że w razie odmowy złożenia zeznań przez szefa rządu zwróci się do parlamentu o zgodę na jego doprowadzenie na przesłuchanie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)