ŚwiatKolejne silne wstrząsy we Włoszech - rośnie liczba ofiar

Kolejne silne wstrząsy we Włoszech - rośnie liczba ofiar

We wtorek wieczorem doszło w Abruzji do kolejnych silnych wstrząsów wtórnych. Obrona Cywilna poinformowała, że miały one siłę 3,8 i 5,3 w skali Richtera. Do 250 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi w Abruzji w środkowych Włoszech. Ratownicy nadal przeszukują rumowiska domów w mieście L'Aquila i ponad 20 okolicznych wioskach i miejscowościach.

Kolejne silne wstrząsy we Włoszech - rośnie liczba ofiar
Źródło zdjęć: © AFP | VINCENZO PINTO

07.04.2009 | aktual.: 08.04.2009 09:01

Akcję ratunkową tuż przed godz. 20 przerwał silny wstrząs sejsmiczny. Według najnowszych doniesień miał on siłę 5,3 stopnia w skali Richtera. Spowodował zawalenie się kilku budynków oraz dalsze uszkodzenie kościoła w prawie opustoszałym już centrum L'Aquili.

Tysiące ludzi, którzy nie mają dachu nad głową spędziły kolejną noc w miasteczkach namiotowych i koczując w samochodach pilnując swoich domostw. W nocy było bardzo zimno, temperatura była bliska 0 stopni.

Ratownicy wciąż mają nadzieje na znalezienie żywych ludzi. Nadzieje te wzrosły po tym, jak wieczorem, po 42 godzinach od katastrofalnego wstrząsu w centrum miasta znaleziono żywą, przytomną dziewczynę.

Wcześniej w wiosce Tempera na przedmieściach L'Aguili ratownicy dotarli do 98-letniej zasypanej gruzami kobiety, która była w bardzo dobrym stanie i wyznała, że w oczekiwaniu na pomoc robiła na szydełku.

Częściej jednak ekipy ratunkowe odnajdują zwłoki. Po południu wydobyli ciała czterech studentów z zawalonego akademika.

Korespondentka TVP Urszula Rzepczak, która była w chwili wstrząsu na starówce w L'Aquili powiedziała, że widziała, jak pękają ściany stojących jeszcze budynków i odpadają z nich ogromne elementy, całe gzymsy i fragmenty murów.

- Zaczęłam biec w dół, w stronę szerszej ulicy, by nie zostać w wąskich uliczkach, gdzie wszystko mogło runąć - dodała. Widziała unoszącą się chmurę pyłu z zawalonego domu.

W budynkach tych nie ma już ludzi. Mieszkańcy koczują na przedmieściach w ponad 20 miasteczkach namiotowych. Pracują tam kuchnie, wydające posiłki tysiącom ludzi. Niektórzy mieszkańcy zostali ulokowani w hotelach, ale wielu woli nocować w samochodach w pobliżu swych zniszczonych domów, by ich pilnować. Policja informuje o pierwszych przypadkach plądrowania pozostawionych domostw.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (96)