Kolejna rozprawa "potwora z Siemiatycz"
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odbyła
się trzecia rozprawa w procesie 46-letniego Krzysztofa B.
z okolic Siemiatycz, oskarżonego m.in. o wielokrotne gwałty na
córce z użyciem przemocy i gróźb oraz psychiczne i fizyczne
znęcanie się nad rodziną.
22.05.2009 | aktual.: 22.05.2009 17:15
Proces od początku jest tajny. Jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia, na pierwszej rozprawie w marcu zdecydował o tym sąd ze względu na dobre obyczaje i ważny interes osób pokrzywdzonych.
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł sądowych, 22-letnia córka oskarżonego, która ma w procesie status oskarżyciela posiłkowego, kontynuowała składanie zeznań i odpowiadała na pytania stron. W sali obecny był psycholog.
Tych czynności sądowi nie udało się jednak zakończyć. Ponieważ na poniedziałek, kiedy to odbędzie się kolejna rozprawa, zaplanowano przesłuchanie świadków z wykorzystaniem telekonferencji i nie da się tego przełożyć, pytania stron do kobiety będą kontynuowane po tych przesłuchaniach.
Krzysztof B. został rano doprowadzony do sali rozpraw z aresztu, ale już po kilku minutach ją opuścił. Prawdopodobnie, podobnie jak na poprzedniej rozprawie, w jego obecności córka nie chciała zeznawać. Wprowadzany, jak zwykle nie zasłaniał twarzy. - Bez komentarza - odezwał się do dziennikarzy.
Krzysztof B. został zatrzymany we wrześniu 2008 roku, gdy jego żona wraz z 22-letnią córką, po wielu latach milczenia zawiadomiły policję w Siemiatyczach. Dziewczyna zeznała, że była wykorzystywana przez ojca i urodziła dwoje dzieci, a ojciec zmusił ją, by zostawiła je w szpitalu.
Mężczyźnie postawiono siedem zarzutów. Najpoważniejszy, to wielokrotne gwałty na córce z użyciem przemocy i gróźb. Jak ustalono w śledztwie prowadzonym najpierw w Siemiatyczach, a potem w Białymstoku, pierwszy raz Krzysztof B. zgwałcił córkę, gdy miała 16 lat.
Dwójka dzieci, które dziewczyna urodziła w szpitalach we Wrocławiu i Siemiatyczach, trafiła do innych rodzin. Ze względu na dobro dzieci i tych rodzin prokuratura odstąpiła od szczegółowych badań ojcostwa, ale wie, gdzie - wskutek decyzji sądów rodzinnych - te dzieci się znalazły.
W procesie odpowiadają też trzej inni mężczyźni (z wolnej stopy, Krzysztof B. przebywa w areszcie), współoskarżeni w związku z najściem na dom narzeczonego córki Krzysztofa B., do którego uciekła. Ojciec zabrał ją stamtąd siłą, grożąc mężczyźnie.
W śledztwie Krzysztof B. przyznał się do współżycia z córką, ale twierdził, że działo się to za jej namową. Nie zmuszał jej, nie wykorzystywał, nie groził. Twierdzi także, że dzieci urodzone przez dziewczynę nie są jego.
Grozi mu do 15 lat więzienia (najwyższa jest kara za napad). W śledztwie był badany psychiatrycznie i psychologicznie. Żadnych zaburzeń na tle seksualnym lekarze nie stwierdzili.