Kolegium IPN przesłuchało kandydatów na prezesa
Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej przesłuchało kandydatów na stanowisko prezesa IPN - jego obecnego szefa Leona Kieresa oraz byłego rzecznika Urzędu Ochrony Państwa, Leszka Bullera. Około godz. 17 kolegium ujawni, czy poprze któregoś z kandydatów.
Jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej dążyłbym do zmiany prawa, tak, by znieść barierę roku 1983 chroniącą tajemnicą państwową agentów SB- powiedział w czasie przesłuchania Leszek Buller. Dodał, że on sam jest zwolennikiem ujawniania wszystkich danych do 1989 roku.
Zapowiedział, że jako prezes wprowadziłby też jasną strukturę IPN "żeby nie było tak, że pracownicy informują o czymś na zewnątrz, a przełożeni o tym nic nie wiedzą". Powołałby też administratora danych osobowych IPN. Według Bullera, gdyby to wszystko wprowadzić, nie byłoby sprawy "listy Wildsteina".
Buller nie odpowiedział wprost na pytanie, czy przekazałby sejmowej komisji ds. PKN Orlen teczki świadków tej sprawy m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego.
Buller powiedział także, że jest zwolennikiem szerszego otwarcia archiwów IPN, zwłaszcza dla badaczy spoza Instytutu oraz dla dziennikarzy.
Buller uważa, że aby IPN uznał kogoś za agenta, nie wystarczy sam zapis o tym z kartotek SB, ale trzeba ocenić wiarygodność zachowanych akt. Chciałby, żeby II instancją dla IPN był rzecznik interesu publicznego - podejmowałby działania wtedy, jeśli dana osoba zaprzeczyłaby ustaleniom IPN, że była agentem.
Nie wszystkie akta powstawały zgodnie z prawdą, bo każdy oficer SB musiał w ciągu miesiąca zdobyć 5 agentów - powiedział Buller. Dodał, że gdy w 1991 r. zaczynał służbę w policji, jeden z jego starszych kolegów, były esbek, powiedział mu: "Młody, idź na cmentarz spisać nazwiska, by mieć na kogo rozliczyć fundusz operacyjny".
Zawsze broniłem IPN i każdego pracownika- powiedział Leon Kieres, kandydat na prezesa Instytutu, podczas przesłuchania. W tym kontekście przypomniał m.in. obcinanie budżetu IPN przez Sejm na wniosek SLD. Kieres przypomniał też swój wkład w tworzenie IPN od podstaw w 2000 r.
Bez zmian ustawodawczych trudno będzie znieść barierę roku 1983, chroniącą tajemnicą państwową agentów SB- mówił Leon Kieres. Dodał, że sam jest zwolennikiem zniesienia tej bariery, ale w rozmowach z szefami służb specjalnych słyszy argument o "ochronie bieżących interesów państwa". Nie zgadzam się z nim - oświadczył prezes IPN. Kieres zapowiedział, że już od czerwca będą szybciej realizowane wnioski naukowców o dostęp do akt IPN.
Szef kolegium Sławomir Radoń nie wyklucza, że Sejmowi może nie zostać przedstawiony żaden kandydat. Stanie się tak, jeśli w tajnym głosowaniu żaden z nich nie uzyska bezwzględnej większości 6 głosów. Wtedy kolegium będzie musiało rozpisać nowy konkurs - bez dotychczasowych kandydatów. Wówczas wyboru prezesa IPN dokonałby raczej następny Sejm.
Jeśli któryś z kandydatów zostałby przyjęty przez kolegium, to wyborem mógłby się zająć wkrótce obecny parlament. Wyboru prezesa dokonuje Sejm większością trzech piątych głosów; wybór musi zaakceptować Senat.
Konkurs przeprowadza kolegium - 11-osobowy reprezentatywny politycznie organ doradczy i opiniodawczy IPN. W przesłuchaniach, które według ustawy mają charakter publiczny, uczestniczy liczne grono dziennikarzy.
30 czerwca kończy się 5-letnia kadencja Kieresa. Wybór nowego prezesa może wywołać spory - pierwszego szefa IPN wybierano przez wiele miesięcy w latach 1999-2000. Spytany, co się stanie, jeśli Sejmowi nie uda się wybrać prezesa przez dłuższy czas, Radoń zwrócił uwagę, że ustawa przewiduje, iż ustępujący prezes pełni obowiązki do objęcia funkcji przez następcę.
Prasa pisze, że po sprawie o. Konrada Hejmy, o którym Kieres powiedział, że był agentem służb specjalnych PRL, zmniejszyły się szanse dotychczasowego szefa IPN na kolejną kadencję.