Kolędnicze korowody wędrują w Sylwestra po Żywiecczyźnie
Kolędnicy wędrują w Sylwestra po
Beskidzie Żywieckim. Górale wierzą, że gdyby korowody
przebierańców nie odbyły się, to nastąpiłby koniec świata.
31.12.2006 | aktual.: 01.01.2007 09:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na czele korowodu zawsze podąża śmierć i diabły. Za nimi - przedstawiciele nacji i profesji, które, według górali, utrzymują kontakt z zaświatami: Żyd, Cygan, krawiec, wędrowiec i garncarz. W latach 80. dołączył do nich milicjant. Korowód kończy niedźwiedzica z młodymi.
Według tradycji kolędnikom wolno wszystko. Starają się robić jak najwięcej hałasu. Wywołany przez nich w Sylwestra bałagan zapewni spokój przez cały następny rok. Uczestnicy korowodu nie śpiewają. Tego dnia śpiew jest zakazany.
Żywieccy górale przywiązują ogromne znaczenie do korowodów kolędniczych. Organizowali je nawet podczas II wojny światowej. Pomimo groźby kary śmierci ze strony Niemców przebierańcy szli przez wsie w Sylwestra 1939 roku. W stanie wojennym tradycja ta była również żywa, choć zabawa mogła zakończyć się przed kolegium do spraw wykroczeń.