Kolberger dla WP: miałem zaszczyt być przyjacielem Rinn
Kiedy odchodzi osoba tak energiczna, pełna życia, dająca tyle radości swoją wielką sztuką i talentem, nie tylko aktorskim, to jest to przykry moment - wspomina Danutę Rinn jej przyjaciel Krzysztof Kolberger. Byliśmy przygotowani, że odejdzie. Danusia chorowała od kilku lat, a od paru miesięcy bardzo ciężko - mówił o zmarłej artystce Kolberger.
20.12.2006 | aktual.: 17.06.2008 13:03
Aktor znał Danutę Rinn od 30 lat. Miałem zaszczyt być jej przyjacielem - mówi Kolberger. Doskonale pamiętam naszą współpracę zawodową. Szczególnie wspominam komediooperę „Krakowiacy i górale”, którą reżyserowałem w Operze Wrocławskiej. Jedną z ról odegrała właśnie Danusia. Wcieliła się w organistę Miechodmucha. Z doklejanymi wąsami wyglądała po prostu niesamowicie - przypomina sobie Kolberger. Ogromne wrażenie zrobiła też na mnie w przedstawieniu „Królewna Śnieżka i krasnoludki”. Osoba, która tak bardzo dbała o swój image wcieliła się w krasnala Apsika - uśmiecha się aktor.
Kolberger mówi, że Danuta Rinn zawsze chciała jak najlepiej wypaść na scenie. Była niezwykła w pracy. Zawsze bardzo zdenerwowana i pełna napięcia. To jedna z największych estradowych osobowości i taką zostanie w pamięci widzów - dodaje.
Ostatnie lata życia aktorka spędziła w Domu Aktora w Skolimowie. W wywiadach często mówiła, że nie ma rodziny, ale może liczyć na przyjaciół. _ Jej pobyt w Skolimowie nie był najweselszy, ale zdrowie już jej nie pozwalało mieszkać samej. Nie mogła już też pracować. Ja jak tylko miałem czas starałem się zabierać ją do Warszawy, by nie miała poczucia, że utraciła kontakt z tym, co tak sobie ceniła_ - wspomina Kolberger. Zapewniałem jej kontakt ze sceną i z widownią. Chodziliśmy do restauracji, bo uwielbiała to - ocenia. Lubiła jeść, choć jednym ze skutków choroby był właśnie jej tryb życia - twierdzi.
Krzysztof Kolberger opowiada, że miał plany zawodowe związane z Danutą Rinn. Przygotowuję program z lirykami Władysława Broniewskiego. Zaplanowałem, że wiele wierszy zaśpiewam, dlatego zaproponowałem jej, aby była moim konsultantem. Niestety już mi nie pomoże... - zamyśla się aktor.
Najbardziej będzie brakowała mi jej inteligencji i mądrości życiowej. Potrafiła tylko spojrzeć na człowieka i już wiedziała co ma poradzić, jak pokierować sprawą, aby było jak najlepiej - podsumowuje przyjaciel.
Danuta Rinn zmarła w wieku 70 lat. Była znaną aktorką i piosenkarką. Jej najbardziej znane utwory to: "Na deptaku w Ciechocinku", "Gdyby choć raz", "Tyle wdzięku" oraz "Gdzie ci mężczyźni". Zagrała także w wielu polskich filmach (m.in. "Kariera Nikosia Dyzmy") i serialach (np. "Samo Życie" czy "Niania").
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska