Kolarska-Bobińska: wybory samorządowe testem przyszłych koalicji
Dyrektor Instytutu Spraw Publicznych prof.
Lena Kolarska-Bobińska jest zdania, że wybory samorządowe
pokazały, że Polska demokracja umacnia się - miały być one przede
wszystkim testem poparcia dla partii, a stały się również testem
dla przyszłych koalicji i długofalowej współpracy między
ugrupowaniami politycznymi.
Wybory, w ocenie Kolarskiej-Bobińskiej, były więc ważnym sygnałem o postawach wyborców, ale też i o krystalizacji sceny politycznej. Rozpoczęły silną dyskusję, które partie mogą wiązać się z którymi przy okazji przyszłych wyborów parlamentarnych - powiedziała Kolarska-Bobińska.
Jej zdaniem, w tym aspekcie miały przełomowe znaczenie. Np. Platforma Obywatelska, która zawsze wstydziła się mówić o przyszłym kierunku partii, teraz otworzyła się, zblokowała do wyborów z PSL-em; zaczęła też mówić o poparciu koalicji centrolewicowej.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zwyciężyła właśnie dzięki głosom centrolewicy - uważa dyrektor ISP. Dodała, że elektorat kandydatki PO zmobilizowała z jednej strony niechęć do Prawa i Sprawiedliwości, z drugiej strony poparcie dla niej centrolewicy.
W opinii Kolarskiej-Bobińskiej przed wyborami oczekiwano, że dokonają one "istotnych rozstrzygnięć mających na celu przyszłość układu rządzącego". W efekcie nie dokonały jednak istotnego przełomu sytuacji politycznej, zasygnalizowały natomiast szereg nowych zjawisk. Dyrektor ISP wskazała na to, że z jednej strony były one silnie upartyjnione, a z drugiej wyborcy kierowali się w dużej mierze własną, autonomiczną oceną kandydatów i sytuacji. Jej zdaniem dowodzi tego zwycięstwo Jacka Majchrowskiego w Krakowie. Często oceny i zachowania stanowiły w pewnej mierze kontrreakcję właśnie dla tego upartyjnienia. Świadczą one też o umacnianiu się postaw obywatelskich - wyjaśniła.
Dotychczas "wahadło wyborcze" na ogół wymiatało rządzących i sprawowanie władzy przez cztery lata właściwie gwarantowało, że w wyborach utraci się mandat- tłumaczyła Kolarska-Bobińska. Obecnie w I turze zostało wybranych dużo więcej wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wielu też zostało wybranych ponownie.
Wyborcy nie kontestują więc każdego kto jest u władzy, tak jak było to często dotychczas, ale oceniają bardzo uważnie osiągnięcia i porażki - podkreśliła dyrektor ISP. W tym sensie, według niej, wybory umocniły zachowania demokratyczne. Jak mówiła, również osoby zarządzające miastem wydają się profesjonalizować. Traktują też sposób sprawowania urzędu jako ciążący na nich obowiązek, a nie jako szczebel kariery.
Kolarska-Bobińska zwróciła też uwagę, że wybory wykazały malejące poparcie dla partii radykalnych i rosnące poparcie dla partii centrowych. LPR, Samoobrona prawie zanikły; centrowa PSL natomiast odzyskuje wpływy - zaznaczyła. Jej zdaniem, spadek poparcia dla ugrupowań radykalnych może mieć to istotne znaczenie dla polityki prowadzonej przez następne dwa lata przez rząd. Albo rząd wysłucha tych sygnałów i ukróci radykalizm swojej polityki, albo też będzie tracił poparcie - dodała.
Jeden z paradoksów tych wyborów w ocenie Kolarskiej-Bobińskiej dotyczy roli funduszy europejskich. __Podkreślanie roli funduszy europejskich w wyborach miało zwiększyć poparcie dla PiS-u ponieważ to właśnie ich minister poprawił zarządzanie funduszami unijnymi, przyspieszył ich wydawanie. Jak dodała, ze względu na to, iż PiS jest postrzegana jako partia eurosceptyczna i niechętna Unii Europejskiej, kampania polegająca na wykorzystaniu funduszy, mająca wzmocnić poparcie, wzmocniła proeuropejskie nastroje. Te z kolei mogły wywołać "cofnięcie" wyborców. Najlepszym tego dowodem jest zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie, Jacka Majchrowskiego w Krakowie czy Tadeusza Truskolaskiego w Białymstoku.